"Najwcześniejszym terminem na wprowadzenie kredytu 'na start' jest marzec 2025 r., choć w resorcie Krzysztofa Paszyka mówi się nawet o maju. Urzędnicy twierdzą, że jeśli wystartowałby w marcu, to zamiast 500 mln zł (o taką kwotę na realizację programu w przyszłym roku zabiegał resort Paszyka), wystarczy już 300 mln zł, bo odpada cały pierwszy kwartał. Pieniądze na dopłaty mają być uwalniane w kwartalnych transzach. A to może mieć znaczenie dla resortu finansów, który szuka pieniędzy na niwelowanie skutków powodzi i w którym nie słychać też przesadnego entuzjazmu w stosunku do inicjatywy MRiT" – opisuje portal money.pl.
Jednak argument o późniejszym uruchomieniu programu ani argument o niższych wydatkach na niego w 2025 r. nie przekonują koalicjantów z Lewicy i Polski 2050. Szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska zapewnia, że jej ugrupowanie nie podniesie ręki za "Kredytem na start". – My skupiamy się na własnym projekcie, czyli budowie mieszkań na tani wynajem. Mamy już zapewnione 3,5 mld zł na przyszły rok na ten projekt. Natomiast jeśli chodzi o projekt kredytu "0 proc.", nie słyszę, by coś nowego się wydarzyło, a nasz jest już po konsultacjach rządowych i jest na najbardziej zaawansowanym poziomie spośród wszystkich projektów, które były rozważane – wskazuje.
Podobnie program krytykuje Mirosław Suchoń z Polski 2050. – Kredyt "0 proc." i podobne mechanizmy, które czasem są nazywane inaczej, żeby zamydlić oczy opinii publicznej, są szkodliwymi rozwiązaniami, bo powodują wzrost cen nieruchomości większy, niż wynikałoby to choćby z inflacji – mówi.
Trwa pat, wkroczy Tusk?
W Ministerstwie Rozwoju i Technologii mówi się o chwilowym pacie. – Pokazujemy argumenty i przestrzegamy przed wywróceniem się rynku mieszkaniowego w przyszłym roku przy tak drogich kredytach. Jeśli podniesiemy podaż, to kredyt "na start" sfinansuje inwestycje na najbliższe trzy lata. Niestety w polityce mieszkaniowej nie ma cudownych rozwiązań, a takich się oczekuje – zaznacza wiceminister Jacek Tomczak.
"Jak słyszymy w koalicji, niewykluczone, że w którymś momencie spór będzie musiał przeciąć premier Donald Tusk. Nasz rozmówca z Kancelarii Premiera twierdzi, że jak będzie trzeba, szef rządu jest w stanie to zrobić. Jego zdaniem trzeba wreszcie znaleźć jakieś konstruktywne rozwiązanie, a nie ciągle buksować w miejscu i prowadzić jałowe spory – przekonuje. Dodaje, że na pewno nie ma powrotu do takiej wersji programu, jaką wprowadził PiS. Z drugiej strony nasz rozmówca mówi, że państwo nie zajmuje się budową mieszkań, natomiast w sprawach mieszkalnictwa nie musi wygrać tylko jedna propozycja. – Sprawa wróci po powodzi. Budując program, można zastosować różne kryteria – słyszymy od człowieka z KPRM" – podał serwis money.pl.
"To będzie przeforsowane"
Poseł KO mówi, że program dopłat do kredytów także dla Koalicji Obywatelskiej jest istotny, bo to przecież obietnica złożona przez Tuska w ramach wyborczych 100 konkretów. – To na pewno będzie przeforsowane, Donald nie może sobie pozwolić, żeby odpuścić program, który sam zapowiadał w kampanii. Oczywiście będzie to skrojone tak, że ten kredyt na tym najbardziej preferencyjnym poziomie 0 proc. będzie dla najbardziej potrzebujących – przekonuje informator.
Czytaj też:
"Desant" koalicji na Totalizator Sportowy. Kadrowa rewolucja w spółce