Kilka dni temu Ministerstwo Finansów ogłosiło, że planuje objęcie akcyzą e-papierosów działających na zasadzie indukcji elektromagnetycznej. Rząd chce znowelizować uchwaloną w tym roku ustawę o podatku akcyzowym. Regulacja została wpisana do wykazu prac legislacyjnych rządu. Tyle, że – jak się okazuje – to efekt korespondencji z "Wirtualną Polską", która wykazała bulwersujące tło. Portal był bowiem w posiadaniu wewnętrznego pisma ministerstwa, które otwierało drogę Philip Morris do lepszej pozycji na rynku e-papierosów. Jeszcze miesiąc temu resort przekonywał, że nowy produkt jednego z największych koncernów nie podlega nowej, drakońskiej stawce akcyzy. Jednak, gdy sprawa trafiła do mediów, ministerstwo nagle zmieniło zdanie i zapowiedziało uszczelnienie ustawy. Trudno mówić o przypadku.
Krucjata rządu
Temat walki z tzw. elektrykami to jedna z porażek rządu Donalda Tuska. Chociaż Ministerstwo Zdrowia chciało wprowadzić całkowity zakaz tzw. jednorazówek, to temat bardzo szybko upadł. Niedługo później podjęło go Ministerstwo Finansów, które wprowadziło dodatkową akcyzę w wysokości 40 zł. Daniną objęto jednak nie tylko jednorazówki, ale także wymienne wkłady do e-papierosów, uznając że one także są osobnymi jednorazówkami. Wkład (inaczej pod lub kartridż) to po prostu ustnik składający się z grzałki i pojemnika na płyn.
Efekt? Łatwy do przewidzenia. Po wejściu ustawy ceny e-papierosów poszybowały w górę. Do niedawna za jednorazówkę trzeba było zapłacić ok. 35-40 zł a od 1 września, od kiedy obowiązuje dodatkowa danina, trzeba się liczyć z wydatkiem rzędu 90 zł. W przypadku wkładów jest równie drogo: pojedynczy pod kosztuje ok. 65-70 złotych. A dochodzi do tego jeszcze zakup za kolejne kilkadziesiąt złotych bazy, do której mocuje się wymienne wkłady.
Nowy produkt uprzywilejowany
Na rynku pojawił się jednak nowy produkt Philip Morris w zupełnie innej cenie. To e-papieros z wymiennymi wkładami jednego z największych koncernów tytoniowych na świecie. Cena: 39,90 zł za dwupak czyli ok. 20 zł za pojedynczy wkład. Skąd taka różnica w cenie? "Wirtualna Polska" ustaliła, że zgodnie z interpretacją Ministerstwa Finansów, nie podlega on dodatkowemu opodatkowaniu.
Redakcja dotarła do wewnętrznego pisma Ministerstwa Finansów w tej sprawie. Dokument nosi datę 6 sierpnia i jest zatytułowany: "Definicje nowych wyrobów akcyzowych – zmiany przepisów stosowanych od lipca i sierpnia 2025 roku." Chociaż nie pada w nim nazwa nowego e-papierosa, to jednak jest jasne, że pismo dotyczy właśnie jego. Urzędnicy opisują w nim mechanizm podgrzewania płynu metodą indukcyjną, bez tradycyjnej grzałki znajdującej się w kartridżu. A nowy e-papieros to jedyny dostępny papieros elektroniczny wykorzystujący indukcję.
"Wymienny wkład z indukcją zamiast grzałki nie jest według ministerstwa jednorazówką i tym samym nie podlega on nowej akcyzie. Opodatkowany jest w nim jedynie płyn, ale to już zupełnie inna, nie tak drakońska stawka – tylko 96 groszy za mililitr. Oddzielnie trzeba też zapłacić za samo urządzenie. Jak każda baza jest ono obłożone nową daniną, ale to koszt jednorazowy" – wskazuje "Wirtualna Polska".
Dlaczego Ministerstwo Finansów skierowało pismo do Krajowej Informacji Skarbowej z taką interpretacją? Z dokumentu wynika, że dyrektor Izby prosił resort o wykładnię, ponieważ przygotowywał tzw. Wiążącą Informację Akcyzową. WIA to decyzja wskazująca, jak ma być opodatkowany dany wyrób.
– Nie podoba mi się to, co się wydarzyło. To nie ma to nic wspólnego z ograniczeniem dostępu dzieci do e-papierosów. Stworzono przepisy z luką, z której korzysta tylko Philip Morris. Jako jedyny ma on produkt wygodny w użyciu, atrakcyjny i bardzo tani. Wojna rządu z e-papierosami skończy się więc tak, że młodzież, zamiast przestać je palić, przerzuci się na jeden konkretny produkt – wskazuje informator "WP".
W 2021 r. Wirtualna Polska opisała sprawę rozporządzenia dotyczącego czasowego zwolnienia z podatku części wyrobów tytoniowych. Przepisy oznaczały de facto, że państwo podarowało dwóm koncernom ponad 140 mln zł. Zmiana prawa była wówczas poprzedzona ekspresowymi konsultacjami społecznymi, w których zdążyły wziąć udział tylko cztery organizacje, w tym właśnie FPP i KIG.
Płaczek alarmuje
W Ministerstwie Finansów za politykę akcyzową odpowiadają dwie osoby: podsekretarz stanu Jarosław Nenenam i dyrektor departamentu podatku akcyzowego Edyta Białas-Giejbatow. Oboje przed przyjściem do ministerstwa działali jako komercyjni doradcy podatkowi. Neneman miał własną działalność gospodarczą "Doradztwo Ekonomiczne – Jarosław Neneman" a Białas-Giejbatow pracowała w firmie doradczej własnego imienia: BBGTAX Kancelaria Podatkowa Bronicki Białas-Giejbatow.
Na ich działalność zwrócił uwagę we wrześniu poseł Grzegorz Płaczek z Konfederacji, który jako pierwszy otwarcie zarzucił Ministerstwu Finansów faworyzowanie jednego z koncernów. Według niego, kluczowe osoby z MF, a więc Edyta Białas-Glejbatow i Jarosław Neneman mają powiązania z tą firmą. "Jako poseł, informuję o sytuacji premiera Donalda Tuska i, dbając o przejrzystość procesu legislacyjnego, apeluję o szczegółową analizę sytuacji. Panie premierze – czy na etapie wprowadzania prawa dot. „jednorazówek” mogło dojść w podległym Panu resorcie do dostosowywania prawa do oczekiwań jednego, konkretnego koncernu i nieetycznego lobbyingu? Bo chodzi o miliardy złotych..." – napisał w mediach społecznościowych.
Obecnie resort finansów zapowiedział, że w związku z pojawieniem się nowego produktu przygotował już odpowiednie zmiany w przepisach. "W związku z pojawieniem się kilka dni temu na rynku nowego produktu, Ministerstwo Finansów niezwłocznie przygotowało zmiany do ustawy oraz wystąpiło o wpis do ZPPR (Zespołu do spraw Programowania Prac Rządu) w celu dostosowania wcześniejszych zapisów ustawy do obecnie dostępnych wyrobów na rynku. To oznacza, że w najbliższym czasie zmiany te będą procedowane podczas prac rządu, co prowadzić będzie do objęcia akcyzą nowego produktu" – podkreślono w oświadczeniu.
Historia polskiego rynku tytoniowego w ostatnich miesiącach to podręcznikowy przykład, jak błędna legislacja niszczy stabilny sektor. Zamiast walki o zdrowie publiczne mamy wzrost szarej strefy, a zamiast uczciwej konkurencji – interpretacje podatkowe pod jednego gracza. Jeśli rząd nie wróci do przejrzystych i stabilnych reguł, Polska ryzykuje utratę pozycji lidera w Europie i pogłębienie problemów finansów publicznych. Dziś na „walce z tytoniem” wygrywa nie państwo i obywatele, lecz szara strefa i jeden globalny koncern.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Kup akcje już dziś – roczna subskrypcja gratis.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
