Wypowiedź Emmanuela Macrona w Pałacu Elizejskim została odebrana jako lekko nerwowa. Prezydent Francji nie wymienił wprost Polski ani innych konkretnych państw, lecz zasugerował, że w strefie Schengen nie powinno być krajów, które nie zgadzają się na przyjęcie imigrantów m. in. z Bliskiego Wschodu.
– Lepiej mieć w tej strefie mniej państw. Nie chcę mieć w Strefie Schengen krajów, które są z tego zadowolone, kiedy chodzi o swobodny przepływ obywateli i dóbr, ale nie chcą przyjąć na siebie części ciężaru. Co to w ogóle za afera? – podkreślił Macron, mówiąc o polityce imigracyjnej Unii Europejskiej. Zaznaczył też, że chce doprowadzić do reformy strefy Schengen tak, by opierała się ona na "odpowiedzialności i solidarności".
Prezydent Francji jest znany z forsowania idei automatycznej relokacji imigrantów i uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu. Jak donosi RMF FM, większość komentatorów zrozumiała wypowiedź Macrona podobnie.
Czytaj też:
Manfred Weber: Jeśli zostanę szefem Komisji Europejskiej, zablokuję Nord Stream 2
Czytaj też:
W Paryżu znów zamieszki. "Wszystko dla Notre Dame, nic dla biedaków"