Saryusz-Wolski przypomniał, że Polska przebyła długą drogę, zanim weszła do UE. Jak dodał, bilans obecności Polski wypada jednak pozytywnie. – Członkostwo daje nam korzyści gospodarcze i polityczne. Jesteśmy częścią większego organizmu, który przynosi nam korzyści. Oczywiście nie wszystkie oczekiwania się spełniły. Ostatnie lata, polityzacja Komisji Europejskiej, a potem stygmatyzowanie Polski wywołane nagonką totalnej opozycji to gorszy czas. On się wiąże z ewidentną zdradą polskich interesów w tej materii przez opozycję (…) Nasi partnerzy z Europy Zachodniej muszą się przyzwyczajać do tego, że UE to unia równych państw – powiedział.
Europoseł zwrócił w rozmowie uwagę na zjawisko testowania "na słabszych członkach różnych rozwiązań, których władze unijne by nie zastosowały wobec państw Europy Zachodniej". – Jest nierówne traktowanie i podwójne standardy. Pewne rzeczy są kwestionowane, a tego samego by nie zrobiono względem Francji czy Niemiec (...) Problem polega na tym, że startujemy ze złych pozycji. Druga strona odmawia przyznania, że pewne problemy, z którymi borykają się nowe kraje to niedokończona transformacja czy rewolucja antykomunistyczna. Traktują to z ignorancją lub ze złą wolą – tłumaczył.
Saryusz-Wolski został również zapytany o wywiad z przewodniczącym Komisji Europejskiej, który w "Rzeczpospolitej” powiedział, że wygrana PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych nie oznacza polexitu. – Jean Clude-Juncker za zamkniętymi drzwiami wielokrotnie mówił: "Kim jesteśmy, by dawać lekcje demokracji Polsce". Jego słowa są bardzo złą wiadomością dla opozycji totalnej. Przebił kołkiem osikowym polexit. Już wcześniej był humbakiem, ale teraz jest kompletnie martwy” – ocenił europoseł.
Czytaj też:
Juncker: Polsce nie grozi polexit