Współczesny człowiek w trakcie swojego życia kilkakrotnie zmienia nie tylko pracę, lecz także jej rodzaj. Wielokrotnie czytałem o tym w felietonach, a teraz przyszedł czas i na mnie.
To nie jest coming out. Nie zrywam z dziennikarstwem, nie zdecydowałem się (jak pewna znana dziennikarka) zostać stylistą ani tym bardziej nie przechodzę do PR. Pisanie mam we krwi i jeśli przez tydzień niczego nie napiszę, to mam nerwicę, trzęsą mi się ręce i warczę na wszystkich wokoło. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że do moich dotychczasowych zajęć (pisanie, radio, telewizja) doszły nowe, zupełnie odmienne. Tylko w tym roku byłem siedem razy z grupami w Ziemi Świętej (a w ubiegłym dwa razy w Japonii, raz w Libanie i raz w Ziemi Świętej), a w nadchodzących miesiącach czekają mnie jeszcze: Japonia, Rosja, Liban i oczywiście Ziemia Święta. Jednym słowem – dzieje się, i to sporo.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.