Dziś wchodzi głośny film Tomasza Sekielskiego o pedofilii w Kościele. Atak na Kościół, czy rzeczywista próba dojścia do prawdy?
Tomasz Terlikowski: Nie widziałem jeszcze tego filmu. Ale nie ma znaczenia, z jakiej był robiony perspektywy, ale czy historie w nim opowiedziane są prawdziwe, czy nie. Przynajmniej dwie historie – Franciszka C., czyli kapelana Lecha Wałęsy i księdza Eugeniusza M. są, ja wynika z moich informacji, prawdziwe. A jeśli są prawdziwe, to rodzi się proste pytanie: czy, a jeśli tak, to kto i dlaczego tych ludzi chronił. A jeśli ktoś ich chronił, to czy przełożeni zakonni bądź biskupi wiedzieli o sprawie. A jeśli tak, to czy ci, co wiedzieli a nie reagowali ponieśli konsekwencje, czy też ich nie ponieśli. Czas odejść wreszcie od takiego zastanawiania się, czy fakty są atakiem. I wyciągnąć wnioski.
Jakie?
Nie ma znaczenia czy Tomasz Sekielski jest obiektywny, czy nie. Czy zrobił film, żeby zaszkodzić Kościołowi, czy nie. Bo tak naprawdę wrogami Kościoła są księża, którzy wykorzystują dwunastoletnich chłopców albo dwunastoletnie dziewczynki. Są wrogami Kościoła ich przełożeni, którzy wiedzą, a nic z tym nie robią. Oczywiście jeśli nie wiedzą, są niewinni. Ale jeśli wiedzą, ponoszą odpowiedzialność. Drogą do oczyszczenia nie jest udawanie, że nie ma problemu. Nie ma też rozwiązania problemu bez rozwiązania sprawy homolobby.
Ale nie wszystkie te przestępstwa dotyczą chłopców?
Oczywiście, że nie, są też nadużycia seksualne wobec dziewcząt. Ale nie byłoby tego przyzwolenia na działanie patologii, gdyby nie lobby homoseksualne, które od lat w Kościele funkcjonuje! Bardzo często struktury homolobby chronią przestępców, niezależnie od ich preferencji. Dlatego naprawdę nie ma dziś znaczenia, czy autor filmu chciał Kościołowi zaszkodzić, czy go oczyścić. Istotne jest to, czy historie są prawdziwe. Mówię to jako człowiek Kościoła, ale też ojciec, który chce mieć pewność, że jak pośle dziecko na parafię, to będzie ono bezpieczne. Że jak nawet znajdzie się – a wszędzie może się znaleźć – w Kościele jednostka zaburzona, to będzie usunięta, a nie chroniona. Odpowiedź na pytania stawiane przez film Sekielskiego to obowiązek wobec wiernych, a nie wobec autora filmu! Bo ja chcę mieć pewność, że gdy poślę dziecko do Kościoła, to nikt kto ma lepkie ręce się do niego nie zbliży. A jeśli spróbuje się zbliżyć to że zostanie ze stanu duchownego usunięty.
Czy jest w prawie kanonicznym kara za przymykanie oczu przez przełożonych?
Nie musimy tutaj posuwać się do prawa kanonicznego. Jest czysta zasada moralna – jeśli wiem, że mój podwładny dopuścił się niegodnych czynów, to moim obowiązkiem jest zareagować. Przykładowo – jeśli jestem dyrektorem szkoły i wiem, że nauczyciel w szkole tej pracujący dopuścił się molestowania uczennicy, mam obowiązek zareagować – wyciągnąć konsekwencje służbowe i powiadomić organa ścigania. Jeżeli nic bym z tym nie zrobił, byłbym w oczywisty sposób odpowiedzialny za te przestępstwa. Tak samo – jeżeli biskup wie, że jego podwładny dopuścił się przestępstwa na dzieciach, to ponosi odpowiedzialność ze krzywdę tych dzieci. Co więcej, kardynał Law, z Bostonu, właśnie za to – przymykanie oczu na zło, przestał być metropolitą.
Niektórzy mogą powiedzieć, że problemem jest atak na Kościół, który faktycznie ma miejsce?
W walce o prawdę, nie wolno się zasłaniać atakiem na Kościół. Bo nawet jeśli coś jest elementem zaplanowanego wcześniej uderzenia, to jedyną drogą do oczyszczenia Kościoła jest właśnie prawda i zadośćuczynienie ofiarom. Wyciągnięcie konsekwencji wobec sprawców i tych, którzy sprawców tych kryli.
Czytaj też:
Terlikowski: Jutro wybuchnie bomba. Musimy się z tym zmierzyćCzytaj też:
Terlikowski: Katolicy muszą narzucać tematy w życiu publicznym
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.