W maju w mowach końcowych w tym procesie prokuratura zażądała dla Arabskiego kary 1,5 roku w zawieszeniu na 4 lata. Kar w zawieszeniu domagał się także dla innych oskarżonych w sprawie. Większość pełnomocników wniosła o uznanie winy pięciorga oskarżonych pozostawiając do uznania sądu rozstrzygnięcie sądu o karach. Sąd orzekł też o winie urzędniczki kancelarii premiera Moniki B. Według sądu nie dopełniła ona obowiązków funkcjonariusza publicznego. B została skazana na 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Troje pozostałych oskarżonych urzędników sąd uniewinnił.
Czytaj też:
Tomasz Arabski skazany za niedopełnienie obowiązków ws. organizacji lotu do Smoleńska
– Skazanie Tomasza Arabskiego dobrze świadczy o naszym wymiarze sprawiedliwości, który chyba przestał się zachowywać w sposób poprawny politycznie. Jeżeli sędziowie doszli do wniosku, że pan Arabski, ale także urzędniczka z KPRM Monika B. ponoszą odpowiedzialność za to co się wydarzyło, to jest to słuszny wniosek – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Walentynowicz, syn legendy "Solidarności" Anny Walentynowicz, która zginęła w katastrofie z 10 kwietnia 2010 roku.
Według Walentynowicza, czwartkowy wyrok będzie miał znaczenie historyczne: – Jest to bowiem pierwszy tej rangi urzędnik państwowy skazany w procesie dotyczącym smoleńskiej katastrofy. Oczekiwałbym, że teraz Donald Tusk zostanie pociągniety do odpowiedzialności i postawiony przed sądem. To nie kto inny, jak Tusk, nadzorował prace podległych mu urzędników. To świadczy o jego niekompetencji bądź celowym działaniu. Ktoś, kto jest premierem, powinien nadzorować prace swoich podwładnych i mieć świadomość tego, co oni robią. To przecież Kancelaria Premiera organizowała lot i była dyspozytorem, więc to na niej – a nie na Kancelarii Prezydenta – spoczywała odpowiedzialność.
Czytaj też:
Rosyjskie MSZ zaniepokojone decyzją o rozmieszczeniu eskadry dronów USA w Polsce