Pociąg ruszył z Katowic o godzinie 5.40. Do Słupska miał przyjechał planowo po ponad 9 godzinach.
– Jadę pociągiem TLK "Gwarek". Pierwszy kłopot był w Pleszewie, gdzie niestety pasażer zmarł na atak serca. Tam czekaliśmy trzy godziny, był prokurator itp. Teraz jesteśmy w Rogoźnie. Pociąg znów został zatrzymany, bo dwoje dzieci i osoba dorosła zemdlały. Kiedy zabrała ich karetka, okazało się, że w dalszej części trasy trakcja jest zerwana – mówi nam jeden z pasażerów.
Mężczyzna tłumaczy, że pociąg ma już ponad pięć godzin opóźnienia. – Pani kierownik straciła przytomność i wezwano kolejną karetkę. Potem zemdlały jeszcze inne osoby, bo nie ma tutaj ani grama cienia, ludzie padają – opowiada.
Dodaje, że maszynista byłby gotowy do jazdy, ale nie ma załogi. Na miejsce przyjechała policja.
Skontaktowaliśmy się z komendą w Obornikach. Dyżurny potwierdził nam, że mundurowi interweniowali w pociągu stojącym na przejeździe kolejowym w Rogoźnie i wyjaśnił, że PKP usuwa tam awarię trakcji.
Nie wiadomo, kiedy pociąg ruszy. Z rzecznikiem prasowym Polskich Linii Kolejowych nie udało się nam skontaktować.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.