– Podjąłem decyzję, że nie będę startował w wyborach w 2019 r. Jeśli polityk nie ma możliwości oddziaływania na rzeczywistość, to po co ma startować w wyborach? – stwierdził Ryszard Petru w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej". Odejście Petru z polskiej polityki wywołało falę komentarzy. Sam Ryszard Petru zapewnia, że w Polsce mamy do czynienia z problemem totalnego populizmu, szczególnie gospodarczego. Jak mówi, nie ma na polskiej scenie partnera do dyskusji, który podzielałby jego zapatrywania ekonomiczne.
Jednocześnie Petru wskazuje, że w momencie odejścia z Nowoczesnej, notowania tej partii w sondażach nie były najgorsze, zwłaszcza jak na obecne realia. Przypomnijmy, że w tej chwili Nowoczesna została de facto wchłonięta przez Platformę Obywatelską – niedawno doszło do połączenia klubów w Sejmie i teraz jest jeden klub PO-KO.
– Podkreślę: oddawałem Nowoczesną na poziomie 9 proc.To był błąd [wyjazd do Portugalii], natomiast gwóźdź do trumny oznacza zabicie, a przypomnę, oddawałem partię na poziomie 9 proc. W dzisiejszej perspektywie to całkiem niezły wynik. Wtedy wydawało się to bardzo mało – powiedział Ryszard Petru na antenie TVN24.
– Odchodzę do biznesu, ale na razie jestem posłem. Zadeklarowałem żę nie będę startował w najbliższych wyborach. Dlatego że w przypadku takich fundamentalnych ustaw jak 500+, 13. emerytura, cała piątka Kaczyńskiego byłem jednym z niewielu posłów, którzy głosowali przeciwko. Uważam, że istotnie zmieniła się narracja w polskiej polityce i dyskusji i takie przeświadczenie jest, że wygra ten, kto da więcej. Uważam, że to niebezpieczne – tłumaczy założyciel Nowoczesnej.
Czytaj też:
"Wstrząsająca informacja". Sasin drwi z PetruCzytaj też:
"Wrócę na Sześciu Króli". Przypominamy najlepsze memy z Ryszardem Petru