"Chamstwo i prostactwo w Parlamencie Europejskim" – napisał na Facebooku ks. Kazimierz Sowa, komentując w ten sposób zachowanie dwójki eurodeputowanych PiS, którzy nie wstali podczas śpiewania "Ody do Radości". Utwór Ludwiga van Beethovena jest uznawany za "organizacyjny" hymn Unii Europejskiej.
Zdjęcie z sali zamieścił na Twitterze Radosław Sikorski. "Część polskich europosłów podczas odśpiewania hymnu Unii Europejskiej" – podpisał fotografię polityk PO. "O co zakład, że dietami europejskimi będą się mniej brzydzić niż hymnem?" – dodał.
twittertwitter
Pod tym wpisem wywiązała się dyskusja dot. "Ody do Radości". "UE nie ma hymnu" – stwierdził na Twitterze prof. Stanisław Żerko, historyk Instytutu Zachodniego z Poznania.
"Komitet Ministrów Rady Europy ogłosił "Odę do Radości" Beethovena europejskim hymnem" – odpowiedział na to Michał Gostkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski.
"Oda do Radości miała zostać hymnem UE wg projektu unijnej konstytucji, który został odrzucony w dwóch referendach, które odbyły się we Francji i w Holandii w 2005 roku. Do dziś Unia swego hymnu nie ma" – wskazał z kolei dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy", Wojciech Wybranowski.
Od komentarza nie powstrzymała się również posłanka PiS, prof. Krystyna Pawłowicz.
W Strasburgu rozpoczęła się pierwsza sesja plenarna Parlamentu Europejskiego. Poza dwójką polskich europosłów PiS, "hymn" zbojkotowali także brytyjscy eurosceptycy z partii Brexit, która zwyciężyła eurowybory w Wielkiej Brytanii. Politycy związani z Nigelem Farage'em stali podczas pieśni tyłem.