Wysiadając z autobusu w Harklowej, trzeba zadrzeć głowę. Za szeregiem domów i szumiącym Dunajcem jest wzniesienie. Spomiędzy porastających je drzew wyłania się Villa Akiko, dom i pensjonat Akiko Miwy, Japonki, która na Podhale sprowadziła się 30 lat temu, w 1989 r. Podczas spaceru w Gorcach wyszła na polanę, która zdobyła jej serce. Odszukała właściciela i ją kupiła.
Aby dojść do domu Akiko, trzeba maszerować z dołu 40 minut – kamienistą drogą, której trzy dekady temu jeszcze nie było. – Kiedy kupowałam polanę, nie zastanawiałam się nad tym, że nie ma do niej dojazdu. Myślałam o tym, że chcę tu zamieszkać – śmieje się dziś Akiko. Drogę żłobiła w żlebie, utwardzała za pomocą kamieni. – Tu były lawiny błota – wspomina, kiedy terenowe auto, którym wyjechała mi na spotkanie z córką Nobu i wnuczkami Alicją i Michaliną, mozolnie wspina się pod górę.
Rzut oka z tarasu Akiko daje odpowiedź na pytanie, co ją w tym miejscu tak urzekło. Na wprost jest widok na słowackie Tatry. Nieco po lewej na Jezioro Czorsztyńskie i Pieniny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.