Podhale po japońsku
  • Agnieszka NiewińskaAutor:Agnieszka Niewińska

Podhale po japońsku

Dodano: 
– Na początku nie miałam planu, żeby prowadzić pensjonat, ale potem pomyślałam, że trzeba z czegoś żyć – wspomina Akiko Miwa.
– Na początku nie miałam planu, żeby prowadzić pensjonat, ale potem pomyślałam, że trzeba z czegoś żyć – wspomina Akiko Miwa. Źródło: fot. Piotr Guzik/Forum
Akiko Miwa od Tokio i Nagano wolała Harklową koło Nowego Targu. Odkąd sprowadziła się tu 30 lat temu, nikogo już nie dziwią grupy turystów z Kraju Kwitnącej Wiśni przemierzające Gorce.

Wysiadając z autobusu w Harklowej, trzeba zadrzeć głowę. Za szeregiem domów i szumiącym Dunajcem jest wzniesienie. Spomiędzy porastających je drzew wyłania się Villa Akiko, dom i pensjonat Akiko Miwy, Japonki, która na Podhale sprowadziła się 30 lat temu, w 1989 r. Podczas spaceru w Gorcach wyszła na polanę, która zdobyła jej serce. Odszukała właściciela i ją kupiła.

Aby dojść do domu Akiko, trzeba maszerować z dołu 40 minut – kamienistą drogą, której trzy dekady temu jeszcze nie było. – Kiedy kupowałam polanę, nie zastanawiałam się nad tym, że nie ma do niej dojazdu. Myślałam o tym, że chcę tu zamieszkać – śmieje się dziś Akiko. Drogę żłobiła w żlebie, utwardzała za pomocą kamieni. – Tu były lawiny błota – wspomina, kiedy terenowe auto, którym wyjechała mi na spotkanie z córką Nobu i wnuczkami Alicją i Michaliną, mozolnie wspina się pod górę.

Rzut oka z tarasu Akiko daje odpowiedź na pytanie, co ją w tym miejscu tak urzekło. Na wprost jest widok na słowackie Tatry. Nieco po lewej na Jezioro Czorsztyńskie i Pieniny.

Więcej możesz przeczytać w 31/2019 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także