W komunikacie zamieszczonym wczoraj na stronie Sejmu poinformowano, że prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych (UODO) powstrzymał Kancelarię Sejmu od upublicznienia nazwisk sędziów, zawartych w wykazach osób popierających zgłoszenia kandydatów do KRS. "Postanowienie nie ma charakteru ostatecznego, ale tymczasowy i zakazuje udostępniania danych do czasu wydania przez Prezesa UODO decyzji kończącej postępowanie w sprawie" – napisano w oświadczeniu.
Z komunikatu wynika, że UODO prowadzi obecnie postępowanie wyjaśniające, czy ujawnienie danych osobowych sędziów jest zgodne z ustawą o ochronie danych osobowych oraz prawem Unii Europejskiej (RODO) chroniącym dane osobowe, do którego przestrzegania Polska jest zobowiązana."Kancelaria Sejmu będzie oczekiwać na wydanie przez Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych ostatecznej decyzji o dopuszczalności ujawnienia danych osobowych sędziów" – czytamy w oświadczeniu. Wcześniej do upublicznienia list poparcia do KRS zobowiązał Kancelarię Sejmu Naczelny Sąd Administracyjny (NSA). Termin minął wczoraj.
W odpowiedzi na tę informację Rzecznik Praw Obywatelskich podjął decyzję o przystąpieniu do postępowania PUODO. W jego ocenie, prezes UODO w precedensowy sposób przyznał sobie prawo do kontrolowania prawomocnych orzeczeń sądu.
Czytaj też:
RPO przyłącza się do postępowania PUODO. "Przyznał sobie prawo do kontrolowania orzeczeń sądu"
"Mam wrażenie, że to jakiś koszmarny sen"
Do całej sprawy odniósł się dziś na antenie TOK FM europoseł Leszek Miller. – Mam wrażenie, że to jakiś koszmarny sen. Bo oto urzędnik administracji rządowej mówi, że on będzie teraz weryfikował prawomocne orzeczenia sądu. Staje ponad władzą sądowniczą. To nie ma nic wspólnego z państwem prawa ani z podziałem władz, ani z demokracją parlamentarną – podkreślił gość Karoliny Lewickiej. – Zdaje się, że na naszych oczach mamy kolejną datę, którą warto zapamiętać, bo w przyszłości, kiedy PiS już nie rządzi, będzie miała istotne znaczenie – dodał.
Zdaniem byłego premiera mamy do czynienia z "cwaniakowatością spod budki z piwem", która nie ma nic wspólnego z powagą państwa i dbaniem o to, żeby funkcjonowały wyznaczone procedury.