"Po uderzeniu pioruna latały głazy". Przejmująca relacja przewodnika tatrzańskiego

"Po uderzeniu pioruna latały głazy". Przejmująca relacja przewodnika tatrzańskiego

Dodano: 34
Akacja ratunkowa w Zakopanem
Akacja ratunkowa w Zakopanem Źródło: PAP / Grzegorz Momot
Przewodnik tatrzański w rozmowie z reporterem RMF FM opisał wstrząsające szczegóły burzy, do jakiej doszło w okolicach Giewontu.

Przewodnik zszedł ze swoją grupą z Giewontu przed załamaniem pogody. – Byliśmy na Herbacianej Przełęczy. Dużo ludzi było na szlaku wiodącym w górę. Byli ludzie w kopule szczytowej, przy samym krzyżu, byli też na szlaku zejściowym. Z daleka było słychać grzmoty i ludzie jeszcze szli do góry. Proponowałem - najpierw bardzo grzecznie - żeby stamtąd zeszli jak najszybciej, dopóki się nic nie dzieje. Nie bardzo chcieli słuchać, więc potem użyłem trochę mocniejszych argumentów – opowiada rozmówca RMF FM.

Świadkowie burzy mówią o potężnych grzmotach. – Zaczął się chaos, panika. Latały głazy takie jak pięść i większe, w promieniu 100 metrów to się rozprysło. Samego uderzenia nie widziałem, jak się odwróciłem to już kamienie fruwały wokół nas, wszędzie – opowiada przewodnik.

– Robiłem co mogłem ze swoją prywatną apteczką. Potem dużą grupą ludzi zaczęliśmy schodzić. Ile osób zostało wyżej? Nie byłem w stanie tego ogarnąć. Był jeden główny "strzał" a potem, jak byliśmy niżej, był drugi - nie wiem, czy w kopułę szczytową – dodaje.

Obecnie wiadomo o 4 ofiarach śmiertelnych o polskiej stronie Tatr i jednej po stronie słowackiej. W szpitalu w Zakopanem przybywa ok. 90 osób.

Czytaj też:
Tragedia w Tatrach. Premier bierze udział w posiedzeniu sztabu kryzysowego
Czytaj też:
Tragedia w Tatrach. Ambasador USA zabrała głos

Źródło: RMF 24
Czytaj także