Cała sprawa ma swoje źródło w wywiadzie, jakiego szefowa sejmowej komisji badającej aferę Amber Gold udzieliła portalowi Interia. Kandydująca do Sejmu z krakowskiej listy Prawa i Sprawiedliwości posłanka mówiła m.in. o wielomiesięcznych próbach uzyskania od Facebooka danych osoby odpowiedzialnej za hejterski profil SokzBuraka. Rozmowa dotyczyła też uwagi rodziców ws. korzystania przez dzieci z telefonów komórkowych i internetu. – Jedno z pytań, które należałoby sobie postawić, brzmi: czy nie powinno być tak, że telefon z dostępem do internetu można posiadać od któregoś roku życia? – stwierdziła Wassermann.
Do słów parlamentarzystki ostro odnieśli się posłowie PO. – Pani Wassermann i całemu PiS-owi marzy się wariant chiński, że stworzą swój Facebook, swój internet, że będą w państwie wszystko mieli pod kontrolą – mówił w Sejmie Robert Kropiwnicki. Z kolei rzecznik PO Jan Grabiec stwierdził, że Małgorzacie Wassermann marzy się „odbieranie dzieciom komórek”.
– Nigdy nie było takiego zamiaru, by ograniczyć w jakikolwiek sposób wolność słowa w Polsce. Ja mówiłam o tym, jak krzywdzące są sytuacje, kiedy ktoś może mnie zniesławić w sieci, a nie można ustalić jego tożsamości – tłumaczy Wassermann w rozmowie z portalem tvp.info. W wywiadzie udzielonym Interii parlamentarzystka pourszyła także kwestię uzależnienia dzieci od internetu. Posłanka postawiła tam pytanie: czy nie powinno być tak, że telefon z dostępem do internetu można mieć od któregoś roku życia? Czy naprawdę jest konieczne, żeby 10-letnie dziecko miało internet w komórce?.
– Być może trzeba byłoby rozpocząć rozmowy między rodzicami, ekspertami o tym, w jaki sposób chronić dzieci. W żadnej mojej wypowiedzi nie było mowy o tym, by ograniczyć wolność słowa – tłumaczy teraz Małgorzata Wassermann.
Czytaj też:
Gdynia: Jest śledztwo ws. kradzieży ze szpitala sprzętu wartego 700 tys. złCzytaj też:
Hartwich: Ktoś złożył donos, że źle zajmuję się Jakubem