W rozmowie z redaktorem naczelnym "Do Rzeczy" Pawłem Lisickim Jurek mówił o projekcie ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne, który Sejm odrzucił w zeszłym tygodniu. – To fatalny dzień, fatalna decyzja, do jakiegoś stopnia zaskoczyła nas wszystkich. (…) To, co zrobił Jarosław Kaczyński, to fatalna decyzja o skutkach, które trudno nam jeszcze oszacować – przekonywał polityk.
– Środowiska zaangażowane na rzecz cywilizacji życia od pół roku apelowały do polityków PiS o poważne zaangażowanie się w tę debatę. (…) Przecież dzieciobójstwo prenatalne, w znacznej większości przypadków, w ramach tzw. kompromisu aborcyjnego, jest przestępstwem karnym, więc jak rząd, który przywrócił społeczną odpowiedzialność prokuratury, może mówić, że nie zajmuje się jednym z groźniejszych przestępstw – mówił Jurek.
Jego zdaniem, "gdyby liderzy PiS rzeczywiście zarządzali działaniami na rzecz cywilizacji życia, (…), to prawdopodobnie mieliby wpływ na środowiska społeczne i wiarygodność, ale oni w ogóle nie chcą się tym zajmować". – Ten spór trwa już 60 lat. Koledzy nie tylko nie chcieli powszechnej obrony życia i ignorowali nawet skromne projekty na rzecz ochrony życia, ale tak naprawdę kierownictwo PiS nie robiło nic, by angażować się nawet na rzecz egzekucji obowiązującego prawa, kiedy trzeba go było bronić – oświadczył Jurek.
Komentując słowa premier Beaty Szydło, która zapowiedziała m.in. wsparcie dla rodzin wychowujących dzieci niepełnosprawne, polityk stwierdził, że takie projekty szefowa rządu powinna złożyć już kilka miesięcy temu. – W żadnym Sejmie w ciągu ponad ćwierćwiecza niepodległości nikt nie zbudował tak szerokiej większości odrzucającej prawo do ochrony życia jak ta, która ostatnio pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego przegłosowała przeciw – podkreślił.
Jurek wspominał też zmarłego w niedzielę wybitnego polskiego reżysera Andrzeja Wajdę. – To na pewno koniec jakiejś epoki. (…) To był człowiek, który miał niesamowite wyczucie polskiej kultury i niezwykłą zdolność pokazywania polskości – powiedział.
dmc/Polskie Radio