Wczoraj Sejm przyjął projekt ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości, który zaostrza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów i wprowadza zmiany w procedurze wybory pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. Na porannym głosowaniu nad ustawą zabrakło 27 posłów opozycji. Na sali plenarnej w chwili głosowania brakowało też kilku posłów partii rządzącej. Oznacza to, że gdyby nie nieobecni parlamentarzyści opozycja mogła je wygrać. W reakcji na tę sytuację szef klubu PO-KO, że na wniosek rzecznika dyscyplinarnego nieobecni na porannych głosowaniach posłowie klubu Koalicji Obywatelskiej zostali ukarani najwyższą karą finansową. Mowa o 1 tys. zł. Kary zapowiada także Lewica.
Na opozycję posypała się ostra krytyka. Przyłączył się do niej również Piotr Kraśko. Dziennikarz TVN nie urywa, że jego ocena propozycji PiS jest bardzo negatywna, ale jednocześnie stwierdza, że posłowie opozycji nieobecni na wczorajszym głosowaniu ośmieszyli samych siebie i powinni złożyć mandaty.
"My, obywatele, dysponujemy kartką wyborczą i wolnością słowa. Nie można jej nikomu odbierać. Sędzia jest takim samym obywatelem, jak każdy z nas. Odbieranie mu tego prawa jest niezrozumiałe i niedopuszczalną. Ale to prawo odebrali sobie także posłowie opozycji, którzy nie pojawili się na głosowaniu w Sejmie. Rzadko zdarza się coś tak ośmieszającego polityków, jak ta sytuacja. Tłumaczenie, że ktoś nie wiedział, iż głosowania są ważne, kompletnie dyskredytuje taką osobę. Powinna ona złożyć mandat poselski, skoro nie wie po co istnieje Sejm" – pisze Kraśko w dzisiejszym "Fakcie".
Czytaj też:
Mocna pozycja PiS. Czy opozycja może zagrozić partii rządzącej?Czytaj też:
Reforma sądownictwa trwa. Ustawa dyscyplinująca przyjęta