Barbara Gautier przekazała swój list na ręce kanclerz Angeli Merkel osobiście, podczas wizyty szefowej niemieckiego rządu w Auschwitz-Birkenau w grudniu ubiegłego roku. W liście była prośba o pomoc finansową dla polskich ofiar II wojny światowej.
Polskie Radio ustaliło, że na pismo byłej więźniarki obozu odpowiedział w imieniu Merkel Michael Stern, pracownik Urzędu Kanclerskiego w Berlinie. W liście znalazła się informacja, że od czasu zakończenia wojny (a dokładnie od roku 1960 do dzisiaj), Niemcy wypłaciły Polakom w sumie 2 mld euro odszkodowań.
Według autora w okresie PRL, jak i po 1989 r. zawarto szereg porozumień pozwalających rządowi niemieckiemu na zadośćuczynienie cierpieniom i szkodom, których Polacy doznali podczas II wojny światowej.
Jak podkreśla Polskie Radio, w liście z Berlina nie padają słowa o Niemcach jako sprawcach tych nieszczęść, a ofiary II wojny światowej sprawdza się wyłącznie do "ofiar narodowosocjalistycznego reżimu", które przeżyły "czas Holokaustu".
Pełnomocnik Barbary Gautier, mecenas Stefan Hambura, w rozmowie z PR podkreślił, że Niemcy traktują Polaków inaczej niż ofiary Holokaustu.
Z kolei pani Barbara tłumaczy, że odszkodowanie, które wymienione jest w liście, otrzymała nie za swoje cierpienia w czasie wojny i pobyt w Auschwitz, ale za utracony majątek ojca, który miał przed wojną konto w szwajcarskim banku.
Czytaj też:
Mocne słowa Andrzeja Dudy o Putinie w "Financial Times"