Tomasz Siemoniak, Pana rywal w staraniach o funkcję przewodniczącego Platformy Obywatelskiej powiedział, że PO nie powinna skręcać w lewo. A w którą stronę partia poszłaby pod Pana kierunkiem?
Borys Budka: Na każdym spotkaniu powtarzam, że Platforma Obywatelska musi pozostać ugrupowaniem mieszczącym się w racjonalnym centrum. Oczywiście z różnymi skrzydłami światopoglądowymi. Ale nie może skręcić w żadnym kierunku. Dla nas nie liczy się ideologia. Zarówno dla konserwatystów, jak i liberałów, a jedni i drudzy są obecni w PO, przede wszystkim liczy się człowiek. I człowiek jest ważniejszy niż aparat państwowy. To nas odróżnia od Prawa i Sprawiedliwości. Liczą się dla nas prawa człowieka, wolność, prawo własności. Zasada, że państwo interweniuje tylko w szczególnie ważnych momentach, normalnie większe znaczenie ma samorząd. To wartości łączące konserwatystów i liberałów.
Nie brak głosów, że dla poszerzenia elektoratu partia musi pójść w którymś kierunku?
Musimy poszerzać elektorat, otwierać się na nowe, wartościowe środowiska. Nie może być jednak żadnego przechyłu – ani w prawą, ani w lewą stronę. Przechył w którąkolwiek ze stron zachwieje naszym wspólnym okrętem.
Co w takim razie powinno być Pana zdaniem celem PO?
Budowa silnego, bezpiecznego państwa. To nas różni od PiS-u. Bo PiS będąc jeszcze w opozycji mówiło wielokrotnie o tym, że państwo jest z tektury. A teraz gdy rządzi, to nawet nie mamy rozmokłego kartonu. Każdy element życia publicznego, za który się zabiorą, niszczą bądź osłabiają. Mówiąc o bezpiecznym i skutecznym państwie mam na myśli zarówno bezpieczeństwo rodziców, którzy będą mieli pewność, że ich dzieci znajdą miejsce w przedszkolu bądź żłobku, jak i seniorów, którzy zamiast propagandy rządu zyskają pewność, że znajdą miejsce na szpitalnej izbie przyjęć oraz szybką pomoc specjalisty. Mówiąc o państwie bezpiecznym mam też na myśli bezpieczeństwo międzynarodowe. To kwestia naszej stabilnej dyplomacji, gry na wielu fortepianach.
To znaczy?
Chodzi politykę zagraniczną opartą o jak najgłębszą integrację europejską na partnerskich zasadach, a także sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Wreszcie chodzi o zadbanie o ludzi ciężko pracujących, przedsiębiorców, płacących podatki, pracowników. Mam wrażenie, że w pewnym momencie zapomniano o tym, że dobrobyt zdobywa się ciężką pracą, a nie opodatkowaniem kolejnych grup. Dobrobyt budować trzeba poprzez obudzenie potencjału Polaków, a nie poprzez opieranie dochodu na pomocy społecznej. Tak, by opłacała się praca, a nie bycie na garnuszku państwa.
Czytaj też:
Joanna Mucha rezygnuje z walki o fotel szefa PO. Poprze Budkę
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.