Podejrzewam, że u podstaw wprowadzenia, a następnie rozpowszechnienia systemów demokratycznych legła nie tyle szlachetna idea wpływu i odpowiedzialności za władzę jak najszerszej liczbie obywateli, za którymi elity zazwyczaj nie przepadają, ile raczej chęć zapewnienia bezpiecznej, sprawnej i pokojowej sukcesji władzy. Wcześniejsze dzieje jawią się jako seria zamachów, spisków i kontrspisków, nawet jeśli udało się wprowadzić system dynastyczny. Jak wiadomo, podstawę sprawnie działającej demokracji stanowią ograniczone w czasie rządy.
większości przy poszanowaniu
praw mniejszości. I to
w dojrzałych demokracjach
dość długo funkcjonowało.
Przegrani pozwalali rządzić
wygranym, oczywiście nie
rezygnując z patrzenia im
na ręce, by przy kolejnych wyborach
przedstawić własną,
lepszą lub przynajmniej
wyglądającą na lepszą ofertę.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.