Dramatyczne decyzje, trudne wybory. Prawda o wojnie z koronawirusem w Polsce

Dramatyczne decyzje, trudne wybory. Prawda o wojnie z koronawirusem w Polsce

Dodano: 
zdjęcie ilustracyjne
zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP/EPA / Angel Medina G.
– Od lat specjaliści intensywnej terapii apelowali do NFZ o zwiększenie finansowania, liczby łóżek itd. I odbijali się od ściany. Byli traktowani jako niepotrzebni, gdzieś schowani. Dziś okazuje się, że muszą być tworzone szpitale, w których jest 10 proc. łóżek do intensywnej terapii. Pytanie, kto to wszystko będzie obsługiwał – mówi portalowi DoRzeczy.pl Tomasz Musiuk, wicedyrektor ds. medycznych szpitala powiatowego w Hajnówce na Podlasiu.

Jak wygląda praca państwa szpitala w okresie pandemii koronawirusa?

Tomasz Musiuk: Na początku zaznaczę, że jeśli chodzi o szczegółowe dane dotyczące liczby chorych, itd., to monopol informacyjny mają tutaj władze wojewódzkie i państwowe. Natomiast faktycznie jeśli chodzi o naszą placówkę w związku z epidemią wystąpiło szereg trudności.

Jakich?

Nasza placówka, jak na szpital powiatowy, dużo operuje, mamy sporo oddziałów. Jeśli chodzi o ortopedię, chirurgię, jesteśmy liderem w województwie. Z tego żyjemy. Operowaliśmy około trzech tysięcy pacjentów rocznie. To, jak na taki szpital, jak nasz bardzo dużo.

Teraz, w związku z epidemią, wszystkie planowe zabiegi zostały odwołane?

Taką decyzję podjęliśmy, mając na celu „spłaszczenie” tej epidemii, tak by uniemożliwić nagły wzrost zachorowań w jednym czasie. Decyzja o wstrzymaniu zabiegów była dla nas bardzo trudna. Zarówno od strony ekonomicznej – szpital z tych zabiegów żyje, jak i logistycznej. Ograniczyliśmy przyjęcia planowe, przyjęcia do specjalistów jedynie do przyjęć pilnych, względnie wymagających specjalnej opieki nad pacjentami.

Niedawno w jednym z wywiadów mówił Pan, że oddział zakaźny w szym szpitalu zatrudnia zaledwie dwóch specjalistów zakaźników, a przez lata zaniedbano leczenie chorób zakaźnych i dziś tych specjalistów brakuje. Mówił Pan też jednak, że w ogóle w Polsce brakowało kompleksowego spojrzenia na służbę zdrowia. O co chodzi?

Jedne procedury były finansowane bardzo dobrze, inne znacznie gorzej. I na przykład gdybyśmy bardziej kompleksowo patrzyli na problemy służby zdrowia, być może nie lekceważylibyśmy zagrożenia epidemicznego. Choćby z uwagi na epidemie, które były w Azji, a do nas nie dotarły, jak SARS, czy MERS. Można było przewidzieć, że w dobie globalizacji pewne epidemie do nas mogą dotrzeć. Jest też moja specjalizacja, czyli intensywna terapia. Od lat intensywiści apelowali do NFZ o zwiększenie finansowania, liczby łóżek itd. I odbijali się od ściany. Byli traktowani jako niepotrzebni, gdzieś schowani. Dziś okazuje się, że muszą być tworzone szpitale, w których jest 10 proc. łóżek do intensywnej terapii. Możemy je stworzyć fizycznie, choć też nie kupimy tak szybko aparatury. Ale jest ten sam problem, co wszędzie w służbie zdrowia.

Czyli?

Kto to wszystko będzie obsługiwał. Skoro dziś mamy w dobrych rękach raptem dwa proc. łóżek szpitalnych intensywnej terapii i nagle liczba ta ma wzrosnąć do 10 proc., to kłaniają się tu zarówno lata zaniedbań, jak i przede wszystkim brak kompleksowego myślenia o służbie zdrowia.

Jeszcze o samej epidemii. Dziś są wprowadzone bardzo mocne obostrzenia, ograniczenia w wychodzeniu z domów. Niektórzy uważają, że są zbyt ostre, a pan?

Ja uważam, że obostrzenia są konieczne. Te początkowo wprowadzane może były nawet zbyt łagodne. Zduszenie epidemii, spowolnienie zachorowań to główny cel. Najgorsze, co może nas spotkać, to nagły wzrost zachorowań na taką skalę, że system się zatka. To byłaby katastrofa.

W przypadku koronawirusa szczególnie groźne są tzw. choroby współistniejące. Także problematyczne mogą być leki immunosupresyjne, czyli obniżające odporność. I pacjenci leczeni przewlekle często pytają, czy należy, czy nie należy odstawić leki. Co by Pan im poradził?

Na pewno nie należy odstawiać lekarstw przyjmowanych przewlekle, bo może to spowodować niebezpieczne powikłania. I ludzie mogą umierać nie na COVID, ale na choroby, które nagle przestaną być leczone. Osoby przewlekle chore powinny kontynuować leczenie, ale też znacznie bardziej uważać, by uniknąć zarażenia.

Czytaj też:
"Umierają ci, którzy pewnie i tak by umarli". Janusz Korwin-Mikke zaskakuje ws. koronawirusa

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także