W związku z epidemią koronawirusa część samorządowców oświadczyła, że nie chce przeprowadzenia wyborów prezydenckich w dniu 10 maja. Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki zareagował na to groźbą wprowadzenia komisarzy.
– Myślę, że to zdanie będzie mu zapamiętane na długo, bo to podejście, które absolutnie jest nieakceptowalne w demokratycznym kraju – powiedział w TVN24 o słowach Terleckiego Grodzki.
Marszałek Senatu dodał, że po pierwszej turze wyborów samorządowych we Francji nastąpiła eksplozja pandemii, a w Bawarii, gdzie odbyły się lokalne wybory, przyrost liczby przypadków jest dużo szybszy w stosunku do reszty Niemiec.
– Ile możemy jeszcze sprawdzać, żeby powiedzieć: idźmy na wybory, jesteśmy pewni, że nie igramy z życiem i zdrowiem obywateli – stwierdził Grodzki. Pytany o swój udział w głosowaniu 10 maja odparł: – Wybiorę zdrowie, a nie wybory.
– Ta epidemia jeszcze nie osiągnęła swojego szczytu. Wybory 10 maja nie mogą się odbyć – przekonywał Grodzki.
Jego zdaniem minister zdrowia Łukasz Szumowski "jest pod ogromną presją", ale w końcu "zdobędzie się na to", by zarekomendować rządzącym przesunięcie terminu wyborów prezydenckich.
Czytaj też:
Szumowski przyznaje: To jest coś, co spędza mi sen z powiek