Podczas dzisiejszego briefingu we Wrocławiu Kidawa-Błońska podkreśliła, że 10 maja jest niemożliwe zorganizowanie wyborów prezydenckich. Polityk zaapelowała do ministra Szumowskiego, aby zapoznał się z raportem z Bawarii, gdzie przeprowadzono wybory korespondencyjne.
– Czy to nie jest czas, żeby wyszedł i powiedział jak może wyglądać sytuacja po takich wyborach, które chcą zaproponować. Jest lekarzem i powinien mieć odwagę zaapelować do premiera o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej. To rozwiąże wtedy nasze wszystkie problemy. Najpierw problemy zdrowotne Polaków, a potem prawne, bo dla mnie ta kolejność jest najważniejsza – mówiła kandydatka PO w wyborach prezydenckich.
"Zero zaufania do wicepremiera Sasina"
Wicemarszałek Sejmu stwierdziła, że liczy na to, że rząd "zacznie zajmować się realnymi problemami", a przestanie poświęcać czas na organizowanie wyborów w czasie "najmniej korzystnym i najmniej bezpiecznym".
Kandydatka PO jednocześnie podkreśliła, że "trudno mówić" o wyborach korespondencyjnych, gdyż takiej formuły w polskim prawie na obecną chwilę po prostu nie ma. – Nie ma ustawy, wyborów korespondencyjnych przeprowadzonych przez PKW. Wszystko inne to usługa pocztowa i naprawdę mam zero zaufania do wicepremiera Sasina i sposobu organizacji tych wyborów – podkreśliła.
Czytaj też:
Wybory 10 maja wiszą na włosku? Cymański nie zostawia złudzeńCzytaj też:
Sondaż: Hołownia wchodzi do drugiej turyCzytaj też:
Turczynowicz-Kieryłło zapytano czy zagłosuje na Dudę. "Zastanawiam się"