Socjolog: Jak na kogoś, kto urwał się ze stryczka, jesteśmy mało poobijani

Socjolog: Jak na kogoś, kto urwał się ze stryczka, jesteśmy mało poobijani

Dodano: 
Jarosław Gowin i Jarosław Kaczyński w Sejmie
Jarosław Gowin i Jarosław Kaczyński w SejmieŹródło:PAP / Wojciech Olkuśnik
Jest tu pewne kuriozum. Sąd Najwyższy uzna za nieważne wybory, które się nie odbyły. W dodatku czeka nas cisza wyborcza choć wszyscy wiedzą, że wybory się nie odbędą. Ale patrzmy też na to, w jakiej sytuacji byliśmy. Zmierzaliśmy do katastrofy, bo tym skończyłyby się wybory w maju. Jak na kogoś, kto został odcięty od stryczka, wychodzimy z tego nieznacznie tylko poobijani – mówi portalowi DoRzeczy.pl prof. Jarosław Flis, socjolog, Uniwersytet Jagielloński.

Jest porozumienie Jarosława Kaczyńskiego z Jarosławem Gowinem. Wybory nie odbędą się w maju. To dobra wiadomość?

Prof. Jarosław Flis: O tym, że nie ma szans, żeby wybory odbyły się w maju mówiłem już jakiś czas temu. To dobrze, że późno, ale nastąpiła jednak refleksja. I chyba wybrano rozwiązanie nie dobre, bo tych nie było, ale najmniej złe w tej całej skomplikowanej sytuacji.

Nie brak jednak głosów krytyki. Rozwiązanie zawarte w porozumieniu, czyli uznanie, że to Sąd Najwyższy stwierdzi nieważność wyborów, jest – zdaniem części komentatorów – z naruszeniem prawa?

Owszem, jest tu pewne kuriozum. Dwóch polityków formalnie będących dziś szeregowymi posłami decyduje o tym, że wybory się nie odbędą. Chociaż jeden z nich mówił wcześniej, że bezwzględnie muszą się odbyć. Do tego zawarte przez nich porozumienie zakłada, jaki będzie wyrok Sądu Najwyższego. I, że Sąd Najwyższy uzna za nieważne wybory, które się nie odbyły. W dodatku czeka nas cisza wyborcza choć wszyscy wiedzą, że wybory się nie odbędą. Ale patrzmy też na to, w jakiej sytuacji byliśmy. Zmierzaliśmy do katastrofy, bo tym skończyłyby się wybory w maju. Nastroje społeczne były napięte, emocje rozgrzane do granic. Jak na kogoś, kto został odcięty od stryczka, wychodzimy z tego nieznacznie tylko poobijani.

Ale czy opozycja nie dolewa teraz oliwy do ognia mówiąc, że nie akceptuje tych rozwiązań, podczas gdy wcześniej żądała odsunięcia wyborów w czasie?

Bądźmy sprawiedliwi. To nie opozycja mówiła, że bez majowych wyborów zależy los Polski, nie narzucała swoich rozwiązań na siłę. Owszem, jest w tej chwili rozemocjonowana, ale ma do tego prawo. Musi odreagować. Potem ochłonąć. Będzie na to czas, bo przecież czeka nas cisza wyborcza. Potem, mam nadzieję, obie strony wypracują jakieś porozumienie na temat tego, jak te wybory przeprowadzić, by były transparentne. Jeżeli będą to nawet wybory korespondencyjne, to musi je robić Państwowa Komisja Wyborcza, te skrzynki do wrzucania kart do głosowania muszą być albo nieprzemakalne, albo pod zadaszeniem. Żeby zapewnić tajność głosowania, a także to, żeby uniemożliwić fałszerstwa. Tu jest konieczne jakieś dogadanie się strony rządowej i opozycyjnej.

Część sympatyków opozycji podnosi też jeden – stary argument – o wielkim wstydzie, jaki jest na cały świat w związku z problemami wokół wirusa.

Aż tak źle nie jest. Oglądałem ostatnio wiadomości BBC. Tam była po prostu sucha informacja o tym, że w Polsce w związku z pandemią wybory zostały przełożone, a opozycja wcześniej protestowała. Potraktowano to tam jako rzecz naturalną, czasem wybory w różnych miejscach są przekładane. Ale jeśli sytuacja się powtórzy, znów zostanie zafundowana nam jazda bez trzymanki, na pewno patrzeć już będą na nas inaczej. Dlatego tak istotne jest, aby te opóźnione wybory przeprowadzić jak należy. Limit kryzysów wyborczych wyczerpaliśmy na całą dekadę.

Jeszcze jedna kwestia – są opinie, że w wyborach można będzie zgłosić kolejnych kandydatów. Czy możliwe jest zatem, że na przykład lewica zamieni Roberta Biedronia na Adriana Zandberga, a Koalicja Obywatelska Małgorzatę Kidawę Błońską na Rafała Trzaskowskiego?

Bardzo mało prawdopodobne. To byłoby trudne do przeprowadzenia. Bardziej wierzę w inny scenariusz – wycofanie się kogoś z trójkąta Małgorzata Kidawa-Błońska, Robert Biedroń i Szymon Hołownia. Tu jest wyraźnie za ciasno, ktoś mógłby się wycofać i przekazać poparcie na rzecz innego kandydata. Ale tutaj w grę wchodzą osobiste ambicje.

Czytaj też:
Polityk PiS: To porozumienie niezwykle istotne, oddala groźbę obalenia rządu
Czytaj też:
Prof. Grabowska: Opozycja musi zrozumieć, że Konstytucja to nie pudełko z czekoladkami, z którego każdy bierze co mu się podoba

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także