Pod koniec marca Kasia Kowalska w dramatycznym nagraniu poinformowała, że otrzymała telefon z jednego z londyńskich szpitali. Zapytano ją wówczas czy zgadza się na intubację córki, czyli umieszczenie rurki w tchawicy w celu udrożnienia dróg oddechowych. Artystka na nagraniu nie podała przyczyny hospitalizacji córki, ale z jej słów i apelu mogło wtedy wynikać, że 22-latka jest zakażona koronawirusem.
Córka piosenkarki przez długi czas była w śpiączce farmakologicznej. Kowalska apelowała na nagraniu do internautów, by nie wychodzili z domu i przestrzegali kwarantanny.
Jakiś czas później w Ciechanowie odbył się koncert, na którym występowała Kowalska. W założeniu organizatorów impreza miała umożliwić mieszkańcom słuchanie muzyki z balkonów i okien. W trakcie występu piosenkarki, na jej wezwanie, pod sceną pojawiło się jednak około 150 osób. Koncerty zostały odwołane, sprawą zajęła się policja.
Kowalska tłumaczyła się w mediach społecznościowych, jednak to nie powstrzymało fali krytyki. – Przez wiele tygodni żyłam w napięciu nerwowym. Wszyscy artyści mi zazdroszczą, że ja jako jedyna zagrałam. Myślę, że ze wszystkich artystów najbardziej wycierpiałam, więc mi się należy – mówiła z uśmiechem wokalistka.
Po wielu negatywnych komentarzach i słowach krytyki piosenkarka opublikowała na Instagramie kolejny wpis. Tym razem postanowiła bronić się w ostrzejszym tonie. Kowalska dołączyła zdjęcie swojej koszulki z wymownym napisem po angielsku.
"Możesz śmiało rozpowiadać bzdury na mój temat, ale bądź tak miły i odp***l się i zostaw w spokoju moją córkę" – napisała na koszulce Kowalska. "Kochani... w czasach kiedy artyści pokazują wam różne pomysły prosto z zacisza domowego, postanowiłam również podzielić się z Wami takim oto pomysłem na moją stylizację" – napisała przy zdjęciu.
Czytaj też:
Maryla Rodowicz żali się "Faktowi". "Za co będę żyć?"