Z "nową normalnością" jest jak ze "sprawiedliwością ludową" za komuny: jeśli obok rzeczownika stoi przymiotnik, to możemy być pewni, że sens wyrażenia jest całkowicie inny niż w wersji bezprzymiotnikowej. Postepidemiczna "nowa normalność" ma z normalnością tyle wspólnego, ile właśnie sprawiedliwość ludowa miała ze sprawiedliwością: nic.
Nie wiem, kto pierwszy użył określenia "nowa normalność", by opisać stan, w który właśnie wchodzimy. Wiem, że z lubością posługują się nim politycy również w Polsce, by opisać pobojowiska po COVID-19. A im częściej o tej nowej normalności słyszę, tym mocniej mnie to irytuje.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.