Komu zależy na sianiu paniki? "Sam się nad tym zastanawiam". Dr Martyka uspokaja ws. koronawirusa

Komu zależy na sianiu paniki? "Sam się nad tym zastanawiam". Dr Martyka uspokaja ws. koronawirusa

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA / Alessandro di Meo
– Co roku umiera z głodu około 11 milionów dzieci poniżej 5. roku życia, to znaczy 30 tys. małych dzieci dziennie. W ciągu zaledwie dwóch tygodni umrze tych małych dzieci tyle, co na całym świecie zmarło dotychczas z powodu określanego jako COVID-19 – mówi w rozmowie z "Super Expressem" dr n. med. Zbigniew Martyka, kierownik Oddziału Obserwacyjno-Zakaźnego w Szpitalu w Dąbrowie Tarnowskiej.

Zdaniem rozmówcy "Super Expressu", ilość zakażeń w Polsce nie spada paradoksalnie przez wprowadzenie izolacji, która opóźniła szerzenie się infekcji. – Wcześniej czy później prawie każdy z nas spotka się z tym wirusem, tylko większość tego nawet nie zauważy – ocenia.

Dr Martyka jest jednym z tych naukowców, którzy uważają, że nie mamy do czynienia z żadną pandemią. Pytany, dlaczego warto słuchać poglądów mniejszości, podzielającej jego zdanie, stwierdza, że większość pomija "fakty dotyczące ilości zachorowań, zgonów, ciężkości przebiegu w porównaniu z innymi chorobami, a przede wszystkim z prawdziwymi epidemiami, które dziesiątkowały ludzi". – Nie chcę powtarzać utartego sloganu mówiącego o tym, które ryby płyną z prądem, a które są w stanie płynąć pod prąd. Zamiast tego chciałbym przytoczyć powiedzenie z książki Waldemara Łysiaka. Żeby nie wypowiadać mocnych słów, to powiem trochę łagodniej: „Jedzmy to, co muchy. Przecież miliony much nie mogą się mylić” – zaznacza.

Rozmówca "Super Expressu" przytacza również oficjalne dane Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny dotyczące ilości zachorowań na grypę na przełomie lat od 2015/16 do 2019/20 roku.

– Proszę zwrócić uwagę, że zachorowalność na grypę gwałtownie i niewytłumaczalnie spadła dokładnie w momencie wybuchu paniki z powodu zagrożenia koronawirusem. We wszystkich latach krzywe zachorowań na grypę niemal się pokrywają. Ale od marca 2020 krzywa ta gwałtownie spada w trudny do wytłumaczenia sposób. Tak, jakby ludzie przestawali zapadać na grypę lub... zamiast rozpoznawanej dotychczas grypy zaczęto rozpoznawać inną infekcję – COVID-19 – zauważa i twierdzi, że mogą być na to dwa wytłumaczenia.

– Albo w ubiegłych latach były także infekcje wywołane wirusami z grupy „korona”, te wirusy przecież atakują nas już od dziesiątków lat. Tylko nikt wówczas nie robił z tego problemu. Albo teraz pacjentów, wykazujących typowe objawy grypowe, bada się pod kątem koronawirusa i stwierdza się jego obecność w badaniach, których dokładność jest niejednokrotnie podważana i zamiast grypy rozpoznaje się zakażenie COVID-19 – tłumaczy.

Dr Martyka był również pytany o statystyki śmierci na COVID-19 na świecie. Liczba ofiar koronawirusa sięgnęła już 350 tys.

– Każda śmierć jest tragedią. Ale, niestety, ludzie umierali i będą umierać z różnych przyczyn. Każdego dnia odchodzi z tego świata 150-200 tys. osób. Co roku umiera z głodu około 11 milionów dzieci poniżej 5. roku życia, to znaczy 30 tys. małych dzieci dziennie. W ciągu zaledwie dwóch tygodni umrze tych małych dzieci tyle, co na całym świecie zmarło dotychczas z powodu określanego jako COVID-19. A do tego dochodzą zgony z głodu u starszych dzieci, osób dorosłych – mówił.

Dopytywany, czy będzie druga fala epidemii, stwierdził, że "jeśli infekcja tego konkretnego typu koronawirusa powstała i rozprzestrzeniła się spontanicznie, to nie można przewidzieć, co będzie później".

– W przeszłości świat był dotknięty niejedną prawdziwą i poważną epidemią, która dziesiątkowała ludzi, nie taką, w której zmarły setne części promila ludności. Wszystko wcześniej czy później wracało do normy. Nawet wtedy, kiedy nie było leków, szczepionek. (...) Dodatkowo, wirus ten ulega dość szybko mutacjom. Tak więc, jeśli za kilka tygodni, kilka miesięcy, pojawiłyby się nowe zachorowania, to byłyby spowodowane wirusem o innej budowie antygenowej. A więc nie musiałby być to ta sama choroba – ocenia dr Martyka.

Czytaj też:
Wirusolog dla "Rz": Największy wzrost w piątek. Poprawa? Może dopiero w listopadzie
Czytaj też:
"Działa niczym tarcza". To dlatego dzieci są bardziej odporne na koronawirusa
Czytaj też:
Niepokojące doniesienia. 350 mln osób na świecie zagrożonych hospitalizacją

Źródło: se.pl
Czytaj także