"Wczoraj na jednym z warszawskich wieczorów wyborczych przydarzyła mi się sytuacja, która w sekundę uświadomiła i przypomniała mi, dlaczego Rafał Trzaskowski przegrał wybory. Wieczór jest przyjemny, wszyscy sobie spokojnie gaworzą, zastanawiając się, czy wynik exit polla potwierdzi się rano. Podchodzi do nas gospodyni wieczoru i przedstawia mi mężczyznę w okolicach czterdziestki. Jegomość już trochę porobiony, stoi przed nami w koszulce z nadrukiem plakatu Sasnala. Artysta uwiecznił Trzaskowskiego w pozie przemawiającego z megafonem w ręku. Kandydat na prezydenta wygląda na koszulce jak trybun ludowy, który walczy na pierwszej linii bitwy o wolność i sprawiedliwość. Powiedzieliśmy sobie dzień dobry i jegomość i palnął zaczepnie: „jesteś moim antybohaterem”. Trochę mnie to dziwiło. Zaraz potem zaczęła się litania zarzutów z jego strony: „Ty robisz bardzo wiele złego w mieście”. Odpowiedziałem w paru słowach i oddzieliłem się od towarzystwa. Kim był czterdziestolatek w koszulce bohatera Trzaskowskiego? Okazało się, że należał do grona „złotych chłopców Platformy”. Miał nawet zostać radnym w Warszawie, ale nie chciał ujawniać majątku i zrezygnował z mandatu. Dzisiaj pracuje dla deweloperów. Nazwał mnie antybohaterem, bo nagłaśniałem krzywdy zwykłych ludzi, o których PO i ten szanowny pan chcieliby zapomnieć, bo trwała kampania" – pisze Jan Śpiewak.
Jak wskazuje, ta sytuacja pozwala unaocznić "jeden z fundamentalnych grzechów kampanii Rafała Trzaskowskiego".
"Oni ciągle nic nie rozumieją. Kandydat na prezydenta był sklejony z Platformą Obywatelską i całą historią, która się za nią ciągnęła. Kilka tygodni temu pisałem, że jeśli Duda, mimo fatalnej kampanii wygra, to oznacza, że strach przed powrotem do władzy neoliberałów w Polsce jest wciąż ogromny. Trzaskowski był człowiekiem z centrum tego układu. Był również prezydentem Warszawy, która była chodzącym dowodem na brak zmian w największej partii antyPiS-u" – punktuje Śpiewak.
I ocenia: "W Platformie nie odbywa się żadna praca intelektualna, która pozwoliłaby na sformułowanie jakiegokolwiek koherentnego projektu naprawy państwa. Sztab kandydata opozycji porzucił szybko swoje kampanijne hasło „Nowej Solidarności” i postawił tylko na bycie antyPiSem".
"Rafał Trzaskowski również zdobył ogromny mandat demokratyczny. Powinien zacząć od nadania nazwy ulicy Kaczyńskiego. Potem się zabrać za miasto. Warszawa ma potencjał stać się naprawdę fantastyczną i kosmopolityczną metropolią. Warszawa ciągle tonie w chaosie przestrzennym, korupcji, betonozie i smogu. Rozumiem, że nie da się wszystkiego zrobić, ale Trzaskowski będzie rządził stolicą najprawdopodobniej osiem lat. Ma wszelkie narzędzie do tego, żeby przejść do historii nie w ten sposób, w jaki to zrobiła Hanna Gronkiewicz-Waltz" – kokluduje działacz.
facebookCzytaj też:
Trzaskowski: To jest olbrzymia szansa dla prezydenta DudyCzytaj też:
"Chyba się nie wyspałeś". Sprzeczka Lis i Wrońskiego. Poszło o Kingę Dudę