Echa haniebnej profanacji: Biskupi mówią za mało o „tęczowej zarazie”

Echa haniebnej profanacji: Biskupi mówią za mało o „tęczowej zarazie”

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjneŹródło:pixabay/ domena publiczna
Strategia chowania głowy w piasek byłaby wielkim błędem, jedynie rozzuchwala sprawców profanacji takich, jak przy kościele św. Krzyża. Konieczny jest więc zarówno głos władz państwowych, jak i kościelnych. Szkoda, że tylko abp Marek Jędraszewski odważnie wystąpił przeciwko temu zagrożeniu, wprost nazywając je „tęczową zarazą”. Takich głosów powinno być więcej – mówi prof. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historyczny Polskiej Akademii Nauk.

Jak oceniać to, co stało się przed kościołem Świętego Krzyża przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: To kolejny przejaw profanacji i ataku na święte symbole i wartości. Przypomnę, że rok temu mieliśmy do czynienia ze sprofanowaniem wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej. Dziś mamy do czynienia z profanacją pomnika Chrystusa sprzed bazyliki Świętego Krzyża. Jest to tym bardziej wstrząsające, że wszyscy chyba mamy przed oczami obraz tej samej figury zwalonej w czasie Powstania Warszawskiego w 1944 roku. To był przejaw tego samego barbarzyństwa.

Dodajmy, że ma on miejsce niemal w przededniu 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego i 100. rocznicy Bitwy Warszawskiej 1920 roku, gdy Polacy pokonali bolszewickich najeźdźców, idących na Europę, niosących ideologię zwalczającą i chrześcijańskie wartości i państwa narodowe?

Tak. warto dodać, że sto lat temu granica między barbarzyństwem a cywilizacją chrześcijańską przebiegała dokładnie na linii frontu polsko-bolszewickiego. W roku 1944 ta walka toczyła się już na terenie miasta – przypomnę, że linia frontu przebiegała wtedy nawet przy archikatedrze św. Jana. A dziś idzie ta linia frontu także w poprzek miasta i społeczeństwa. Ale to ta sama walka co sto lat temu i ta sama walka co 76. lat temu.

Ocena samej profanacji na Krakowskim Przedmieściu jest jednoznaczna. Ale różne są pomysły na to, jak takim zdarzeniom w przyszłości przeciwdziałać. Jedni domagają się tego, by winnych surowo i przykładnie karać. Inni mówią, że lepiej rzecz przemilczeć, bo rozgłos jest tym, o co fanatykom chodzi?

Strategia chowania głowy w piasek byłaby wielkim błędem, jedynie rozzuchwala sprawców profanacji takich, jak przy kościele św. Krzyża. Proszę zwrócić uwagę, że zapowiedzieli już oni kolejne podobne wystąpienia. Poza tym przypomnę, że gdy rząd Prawa i Sprawiedliwości cofnął się w sprawie zaostrzenia ustawy aborcyjnej, bynajmniej nie zyskał poklasku strony lewicowej, która organizowała czarne marsze, a także wystąpiła z żądaniami liberalizacji ustawy. Konieczny jest więc zarówno głos władz państwowych, jak i kościelnych. Szkoda, że tylko abp Marek Jędraszewski odważnie wystąpił przeciwko temu zagrożeniu, wprost nazywając je „tęczową zarazą”. Takich głosów powinno być więcej.

Czytaj też:
Kardynał Nycz zabiera głos ws. profanacji figury Chrystusa w Warszawie
Czytaj też:
Po profanacji w Warszawie: Bolszewicki, barbarzyński atak, czas skończyć z głaskaniem po głowie

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także