Sekretarz stanu USA Mike Pompeo spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą. Szef amerykańskiej dyplomacji oraz szef MON Mariusz Błaszczak podpisali w obecności prezydenta umowę o współpracy obronnej, która zakłada m.in. zwiększenie liczby żołnierzy USA stacjonujących w Polsce i reguluje kwestie ich zakwaterowania i wyżywienia. To dobra decyzja?
Jak najbardziej.
Dlaczego?
Czasy są niepewne. Sytuacja jest niestabilna. Rosja dokonuje prowokacji, agresywnych ćwiczeń na morzu i w powietrzu. Łukaszenko straszy Białorusinów. To ważne, aby w obliczu tych sytuacji mieć bezpieczeństwo zapewnione przez NATO i USA. Zwłaszcza, że Stany są naszym najważniejszym partnerem. Jeżeli współpraca pomiędzy Polską a USA będzie się rozwijała w kierunku militarnym, energetycznym i gospodarczym to na pewno będzie z korzyścią dla nas. Według umowy w Polsce ma stacjonować V korpus.
Co to oznacza?
To oznacza, że głowa i mózg będzie na miejscu. Jeżeli cokolwiek się zdarzy, to będzie miał kto nimi dowodzić. To nie tak, że będziemy jedynie gościć Amerykanów. Ich pobyt w Polsce to coś więcej. Dzięki nim będziemy mieli odpowiednią infrastrukturę, która jest niezbędna. Wszyscy zobaczą, że z Polską nie ma żartów. Zadzierając z Polską zadziera się z USA.
Czy podpisanie umowy ma znaczenie w obliczu tego, co dzieje się na Białorusi?
Tak. Białoruskie społeczeństwo widzi jak na przestrzeni czasu poprawiła się sytuacja w Polsce. Ideologia dążenia do wolności przedostaje się na Białoruś, która walczy o wolność. Jak kiedyś Polska.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.