Prokurator Generalny Andrzej Seremet skierował wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego w sprawie lustracyjnej Ireny Dziedzic- poinformował Tygodnik Do Rzeczy rzecznik Prokuratury Generalnej Mateusz Martyniuk. W praktyce oznacza to, że sprawa, w której Dziedzic została prawomocnie uwolniona od zarzutu kłamstwa lustracyjnego może ruszyć od nowa.
W 2006 r. media ujawniły, że Dziedzic została zarejestrowany jako TW Marlena. Dziedzic wystąpiła wtedy do sądu z wnioskiem o autolustrację. 30 listopada 2010 r. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga uznał ją za kłamczynię lustracyjną i zakazał jej sprawowania funkcji publicznych na trzy lata. Dziedzic odwoła się. Sąd Apelacyjny nakazał sprawę rozpatrzyć ponownie. Tym razem Sąd Okręgowy wydał wyrok dla Dziedzic korzystny. Ale odwołał się od niego IPN. Sąd Apelacyjny w Warszawie nie uwzględnił jednak wniosku. Nie odniósł się przy tym do nowego dowodu przedstawionego przez IPN. Była to notatka z 1958 roku sporządzona przez oficera prowadzącego TW Marlena Włodzimierza Lipinskiego. Kopię tej notatki przekazał ówczesnemu szefowi PZPR Władysławowi Gomułce szef MSW Mieczysław Moczar, który w piśmie przewodnim ujawnił, że za pseudonimem TW Marlena kryje się właśnie Irena Dziedzic.
Dziedzic po korzystnym dla siebie wyroku za pośrednictwem swojego prawnika skierowała do dziennikarzy i redakcji opisujących tę sprawę żądania gigantycznych kwot za rzekome krzywdy.
Cezary Gmyz
foto: Mariusz Kubik (Irena Dziedzic i Leopold Unger)
SPROSTOWANIE:
"Oświadczam, iż nie jest prawdziwa
informacja podana przez Cezarego Gmyza
w artykule << Wraca lustracja Ireny
Dziedzic>>, iż Sąd Apelacyjny w Warszawie
w orzeczeniu z dnia 25.03.2013 r.
oddalającym apelację IPN nie odniósł się
do zgłoszonego przez IPN dowodu z notatki
autorstwa Włodzimierza Lipińskiego a
przekazanej przez Mieczysława Moczara
sekretarzowi PZPR Wiesławowi Gmułce,
która miałaby rzekomo dowodzić, iż byłam
Tajnym współpracownikiem o ps. Marlena.
Sąd Apelacyjny w uzasadnieniu
powyższego orzeczenia z dnia 25.03.2013
r. wyraźnie wskazał, że dokumenty wyżej
wymienione nie zostały przeze mnie
sporządzone i nie świadczą abym podjęła
świadomą i tajną współpracę z organami
bezpieczeństwa (str. 9-10 uzasadnienia) –
Sylwia Irena Dziedzic, adres do
korespondencji - adres pełnomocnika”.
Cezary Gmyz w najbliższym czasie odniesie się do powyższego sprostowania (17.10.2013).