Wariaci są wszędzie

Wariaci są wszędzie

Dodano: 
Stanisław Stańczyk (na obrazie Jana Matejki)
Stanisław Stańczyk (na obrazie Jana Matejki) Źródło: Domena Publiczna
Wiesław Chełminiak z Paryża | Artysta marzący o rozgłosie musi zgrywać skrajnego ekscentryka. Krytycy komplementują sztukę rodem ze szpitalnych oddziałów zamkniętych. Mnożą się podejrzenia wobec dawnych mistrzów. Może człowiek absolutnie normalny nie jest zdolny do stworzenia arcydzieła?

Jan Matejko, któremu bardzo zależało na uznaniu Francuzów, byłby dumny, ale i trochę zdziwiony, że dyrekcji Luwru zależy właśnie na tym obrazie. Stańczyk, alter ego artysty, w przededniu powstania styczniowego wychylił się za krawędź czasu i dojrzał tam upadek ojczyzny. Autorzy wystawy „Oblicza szaleństwa” najwyraźniej uznali, że postać błazna mądrzejszego od pryncypała zaintryguje zwiedzających. Umieścili więc dzieło krakowianina w przedsionku ekspozycji, w towarzystwie rzeźby trefnisia grającego na dudach, która przez wieki zdobiła katedrę w ̕s-Hertogenbosch (rodzinnym mieście Hieronima Boscha), tudzież sprowadzonego z Oslo płótna Gustave’a Courbeta „Mężczyzna szalony ze strachu”. To autoportret młodego malarza siedzącego na skraju przepaści.

Te trzy dzieła sygnalizują rozpiętość tematu. Francuskie słowo „fou” może oznaczać chorego psychicznie, bęcwała i błazna. Nawet największe muzeum świata miałoby problem z wygospodarowaniem przestrzeni wystarczającej dla ogarnięcia problemu.

Artykuł został opublikowany w 5/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Autor: Wiesław Chełminiak
Czytaj także