"DGP" przypomina, że kiedy po aferze z podwyżkami dla parlamentarzystów Platforma Obywatelska wycofała się z poparcia dla tego projektu, marszałek Senatu Tomasz Grodzki zapowiedział stworzenie zespołu parlamentarnego, który zajmie się kompleksowym uregulowaniem płac w sferze budżetowej. Prace nad reformą właśnie ruszają.
– Zleciłem prace przygotowawcze senackiemu Biuru Analiz, Dokumentacji i Korespondencji, które ma przeanalizować, jak wygląda aktualny system konstruowania płac sfery budżetowej – powiedział w rozmowie z "DGP" Grodzki. – Już widać, że sporo pracy przed nami, bo galimatias jest ogromny – dodał.
Zwrócił uwagę na – z jednej strony – przywileje branżowe, z drugiej – uzgodnienia w porozumieniach trójstronnych czy ze związkowcami. – A na to wszystko nakładają się jeszcze systemy wynagrodzeń w spółkach państwowych, takich jak PKP. Celem finalnym jest zmiana Polski z kraju niskich płac w kraj przyzwoitych, godnych płac. Inaczej nigdy nie powstrzymamy emigracji, zwłaszcza młodych ludzi – ocenił marszałek.
Według "DGP" rozpoczęta przez Grodzkiego operacja "podwyżki" to nie tylko nowa propozycja programowa PO, ale również plan na zapędzenie PiS w kozi róg.
"Jeśli Senat lub PO wyjdzie z propozycją podwyżek dla budżetówki, PiS może znaleźć się pod presją i mieć kłopot w przeprowadzaniu oszczędnościowych ruchów. Pytanie, co zrobi wtedy z propozycją Senatu" – czytamy w gazecie.
Czytaj też:
Część wiceministrów zostanie przeniesiona. Zarobią więcej