Pretekstem okazała się pandemia. Celebrytka spakowała się i przeprowadziła do lasu, gdzie – o zgrozo! – nie ma nawet dostępu do Internetu. Mówi, że bardzo jej się ten stan podoba. – Mieszkam w lesie. Jak na razie bez Internetu. Kiedy potrzebuję coś zrobić w sieci, to jadę do wsi obok, bo tam jest dobre LTE. Od niedawna mam prąd, ale jak kręciliśmy teledysk, to jeszcze go nie było. Mieszkam w tej holenderce, która jest na teledysku; jak było cieplej, to spałam w namiocie. To jest wszystko true story – mówi. Dodaje, że bardzo jej brakowało takiego prostego życia, choć przez długi czas nie była tego świadoma. – Co ciekawe, okazało się, że jak nie jestem tak przebodźcowana, to introwertyzm ustępuje. Żadnych lęków społecznych, nawet krótki small talk się wydarza od czasu do czasu z panią sklepową – pochwaliła się. Cieszymy się jej szczęściem. I swoim też. Bo dzięki temu zmniejszyła się suma bredni krążących po świecie. Niby mała rzecz, a cieszy.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.