- Sytuacja w Polsce jest podobna do sytuacji w całej Europie i sytuacji Węgier. Nasze rządy działają bardzo podobnie. Różni nas godzina policyjna, która obowiązuje na Węgrzech – mówił dr Michał Sutkowski, prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych.
Węgierskimi doświadczeniami dzieliła się z kolei Ágnes Galgóczi, dyrektor Departamentu Epidemiologicznego Narodowego Centrum Zdrowia na Węgrzech (instytucja ta jest odpowiednikiem polskiego Sanepidu). – Podczas wiosennej fali pierwsze zachorowanie zdiagnozowano 4 marca u studenta z Iranu. Pierwsze obostrzenia, łącznie z pełnym zakazem opuszczania domów, wprowadzono 11 marca, czyli niecały tydzień po zdiagnozowaniu pierwszego przypadku. Dzięki tym obostrzeniom udało się uniknąć wybuchu zachorowań, a w związku z tym zmniejszyć obciążenie służby zdrowia. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że wtedy system ochrony zdrowia nie był tak przygotowany do sytuacji pandemicznej jak dziś – opisywała.
Po pierwszej fali nastąpiło luzowanie obostrzeń, ale już wiosną eksperci ostrzegali, że jesienią możemy spodziewać się kolejnej fali zwiększonej liczby zachorowań. Tak też się stało. – Obecnie w całej Europie, także na Węgrzech i w Polsce, mamy do czynienia z niebywale ekspansywną sytuacją jeśli chodzi o koronawirusa. Druga faza koronawirusa, podobnie jak na przykład druga fala hiszpanki, jest zdecydowanie bardziej groźna dla zdrowia publicznego – wyjaśniał dr Michał Sutkowski. – W związku z tym rząd podjął słuszną decyzję o zmianie strategii dotyczącej walki z koronawirusem. Poza obostrzeniami czy zaleceniami sanitarnymi, które powoli, ale przynoszą pewien skutek doszło do zdecydowanie większego włączenia lekarzy rodzinnych w walkę z koronawirusem poprzez testowanie – dodał.
Prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych podkreślał, że bardzo istotne w walce z pandemią jest szybkie zgłaszanie się pacjentów do lekarzy. Zauważa, że pacjenci wciąż unikają kontaktu z lekarzem i wykonywania testów w obawie przed stygmatyzacją i konsekwencjami – izolacją, kwarantanną – dla nich samych i ich rodzin. Ágnes Galgóczi podkreślała, że przed nami trudne tygodnie i miesiące. – Przewidujemy bardzo trudny okres od jesieni do wiosny, ponieważ na pandemię nakładają się inne choroby, np. grypa. Trzeba się przygotować na to, że wszystkie one znacznie obciążą nasze systemy zdrowia – mówiła.