Aby pokazać, jaka jest zabiegana i ile trudów musi pokonać każdego dnia, opowiedziała o tym, jak wygląda jej standardowy dzień. – Na co dzień też nie dosypiam, bo sprzątam i pracuję nad scenariuszami, jak Eli śpi, żeby nie tracić czasu, który mam z nią, a następnie o 6 rano mój mały poranny ptaszek krzyczy „Waaaaaake up, mommy”, jedziemy do przedszkola, a ja próbuję w parę godzin opanować wszystko naraz – relacjonuje Weronika.
– Dzisiaj mam w kalendarzu konferencję prasową naszego filmu „Śniegu już nigdy nie będzie” na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, kupienie baloników i dekoracji urodzinowych z „Frozen” (poprawka: znaleźć jakimś cudem najpierw), zamówić tort dla Eli, posprzątać dom po wczorajszym huraganie „Ela”, ugotować mac and cheese, przeczytać scenariusz nowego filmu, zrobić wam jakieś stories, wysłać zdjęcia z autografami na akcje charytatywne, zapłacić rachunki, podlać kwiaty i Bóg wie, co jeszcze. Aha, wypadałoby się w międzyczasie uczesać, ale mogę nie zdążyć – wylicza Weronika.
Od samego czytania o wyborze baloników i wysyłaniu autografów czujemy się już zmęczone. A przecież Weronika musiała jeszcze znaleźć czas, by o tym wszystkim opowiedzieć na Instagramie! Bohaterka, na jaką nie zasłużyliśmy!
Czytaj też:
Tylko dla wtajemniczonych
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.