Gdy Roman Giertych ogłosił na początku grudnia, że wraca do polityki i chce wystartować do Senatu, dodał też, że zamierza stanąć na czele komisji, która będzie badała i rozliczała – jak to nazwał – nielegalne działania PiS. Właśnie chęć zaangażowania w działalność „depisyzacyjną” przedstawił były lider Ligi Polskich Rodzin jako główny motyw swojej niespodziewanej decyzji. Oczywiście, by taka komisja powstała, opozycja najpierw musi, podobnie jak sam Giertych, wygrać wybory. Znany adwokat zdaje się nie widzieć w tym żadnego problemu. Co więcej, Roman Giertych zachowuje się tak, jakby uważał, że Marta Lempart ze swoimi towarzyszkami obalą lada dzień istniejący rząd oraz większość parlamentarną śpiewaniem na warszawskich ulicach kolęd przerobionych na proaborcyjne przyśpiewki. Skąd taki wniosek? Ano stąd, że Giertych szykuje się na wybory do Senatu już w 2021 r.
Trybunał rewolucyjny Romana Giertycha
Dodano:
Roman Giertych ogłosił „depisyzację”. Plany rozliczania rządów PiS w procesach politycznych nie są niczym nowym i zatruwają polską debatę od lat.