Po tym, jak w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym przeciw COVID-19 zaszczepiło się kilkanaście znanych osób, wybuchła afera. O przyjęciu szczepionki najpierw informowali Krystyna Janda i Leszek Miller. Następnie zaczęły wyciekać kolejne nazwiska zaszczepionych poza kolejnością aktorów i celebrytów.
– Niestety pojawiła się historia, która dotyczyła obecności pana rektora WUM (prof. Zbigniewa Gacionga – red.) przy szczepieniach, co oznaczałoby, że one w jakimś sensie odbywały się przy jego przyzwoleniu czy przynajmniej za jego wiedzą – ocenił w Polsat News Adam Niedzielski.
– Jeżeli to by się potwierdziło, to rzeczywiście, jedynym honorowym wyjściem powinna być dymisja rektora WUM. Nie chciałbym teraz tego przesądzać – dodał.
Czytaj też:
Rektor WUM wita aktora, który przybył na szczepienie. Ujawniono zdjęcia
Niedzielski apeluje do celebrytów
Zdaniem ministra zdrowia sprawa ma dwa wymiary – "formalny, który weryfikuje NFZ i skończy się karą finansową" oraz personalny. – Odpowiadać powinni również ci, którzy to nadzorowali – tłumaczył szef MZ.
Według niego "bezwzględna wina jest po stronie ośrodka, który zaprasza na szczepienia, a nie ma do tego uprawnień". Niedzielski zaapelował też do osób, które zaszczepiły się poza kolejnością.
– Apeluję do wszystkich, którzy znajdują się na tej niechlubnej liście, aby jeszcze dziś się ujawnili się. To akt odwagi cywilnej – powiedział minister.
Czytaj też:
Posłanka PO o szczepieniach celebrytów: Dla mnie to nie jest afera