Po tym, jak w Warszawskim Uniwersytecie Medycznym przeciw COVID-19 zaszczepiło się kilkanaście znanych osób, wybuchła afera. O przyjęciu szczepionki najpierw informowali Krystyna Janda i Leszek Miller. Następnie zaczęły wyciekać kolejne nazwiska zaszczepionych poza kolejnością aktorów i celebrytów.
Posłanka PO Monika Wielichowska powiedziała w Polsat News, że dla niej to nie jest afera, lecz zamieszanie wynikającego z braku przygotowania odpowiednich procedur dotyczących szczepień.
– Na przygotowanie tych procedur rząd miał kilka miesięcy i nie wykorzystał ich, tak samo jak nie przygotował rządowej strategii walki z pandemią. Mieliśmy strategię 2.0, 3.0, a tak naprawdę nie mieliśmy strategii 1.0 – przekonywała.
"Mądry rząd wykorzystałby te 18 osób"
Według niej "od miesięcy słyszymy od władzy, że będzie duża akcja promocyjna, że będą ambasadorowie i chyba stąd wynika to nieporozumienie, które można by było połączyć z pismem od NFZ, które mówiło o pewnej elastyczności".
Wielichowska stwierdziła też, że "mądry rząd wykorzystałby te 18 zaszczepionych osób do promocji szczepień".
Powołana do wyjaśnienia afery wewnętrzna komisja ogłosiła w poniedziałek, że wykazała liczne nieprawidłowości w organizacji szczepień przez spółkę Centrum Medyczne WUM. Jej szefowa, dr n. med. Ewa Trzepla, straciła stanowisko.
Czytaj też:
Rektor WUM wita aktora, który przybył na szczepienie. Ujawniono zdjęcia