W środę wieczorem polskiego czasu zwolennicy Donalda Trumpa wtargnęli do Kapitolu, gdy Kongres miał zatwierdzić wyniki wyborów prezydenckich, w których zwyciężył Joe Biden. Obrady trzeba było przerwać. W Waszyngtonie wprowadzono godzinę policyjną. W wyniku zamieszek zginęły cztery osoby.
Do sytuacji w Stanach Zjednoczonych odniósł się na antenie Polskiego Radia 24 politolog prof. Waldemar Paruch. – Pewnie była radość w Pekinie i Moskwie. Tamtejsze podmioty były zainteresowane, by przekazanie władzy w USA nie było płynne i uporządkowane, aby konflikt socjopolityczny zaostrzył się, miał wpływ na funkcjonowanie amerykańskiej demokracji i tamtejszą scenę polityczną – stwierdził.
Gość Antoniego Trzmiela podkreślał, że każde imperium kiedyś się rozpadnie. – USA na pewno się rozpadną, Unia Europejska również. Nie wiadomo tylko, kiedy i w jakich okolicznościach. Ta wiedza wynika z analizy procesu historycznego – tłumaczył.
Paruch przypomniał, że wcześniej na ulice wyszli aktywiści BLM i zaczęli niszczyć symbole kultury amerykańskiej. Jak podkreślał, znaczna część tamtejszej elity nie była w stanie się temu przeciwstawić i poprzeć jednoznaczne decyzje, w tym także wojskowe, które należało podjąć.
– Jeżeli władza nietrafnie zareaguje przeciwko barbarzyńcom, którzy niszczą podstawy cywilizacji i kultury, to otwiera się ścieżka dla innych barbarzyńców. Najpierw byli to barbarzyńcy lewicowi, a teraz na ulice wyszli radykałowie prawicowi. Nie bez powodu wniesiono przecież na Kapitol flagi Konfederacji, których trudno nie uznać za znak protestu przeciwko kształtowi dzisiejszej Ameryki – mówił dalej politolog.
Czytaj też:
Szczepionki są wynoszone ze szpitali? Bulwersujące doniesieniaCzytaj też:
"Brednie WSIarzy". Cenckiewicz odpowiada na zarzuty Onetu