Medioznawca: To dekoncentracja mediów w praktyce

Medioznawca: To dekoncentracja mediów w praktyce

Dodano: 
TVP Info, zdjęcie ilustracyjne
TVP Info, zdjęcie ilustracyjne Źródło: PAP / Jacek Turczyk
Ustawa o podatku medialnym jest w jakimś sensie przeciwdziałaniem monopolom i swego rodzaju dekoncentracją mediów w praktyce. Wydawcy będą mieli możliwość zdecydować – albo się sami zdekoncentrują, albo zapłacą podatek – mówi portalowi DoRzeczy.pl dr Piotr Łuczuk, medioznawca z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Premier poinformował o propozycji podatku medialnego. Jedni twierdzą, że to uderzy głównie w niewielkich wydawców, inni, że przeciwnie, bo próg przychodu, od którego ten podatek ma być naliczony jest duży. Nie brak też głosów, że to będzie służyć jedynie mediom związanym z partią rządzącą. Jak Pan to ocenia?

Dr Piotr Łuczuk: Przede wszystkim, nie zwykłem oceniać tak znaczących zmian bez poznania ich efektów. Podatek medialny jest rozwiązaniem na rynku mediów rewolucyjnym, ocenić go będzie można w dłuższej perspektywie czasowej. Nie dziwi mnie poruszenie, jakie wywołała zapowiedź podatku. Trudno się dziwić wydawcom, którzy czerpali zyski z reklam, że nie są zachwyceni tym, że teraz od tych zysków będą musieli zapłacić podatek. Wydawcy w sposób oczywisty ubolewają nad stratą części zysków. Ale jeśli prześledzimy te krytyczne głosy, rzuca się w oczy jedna rzecz.

Jaka?

Najgłośniej krzyczą ci najwięksi gracze. A chyba o to chodziło, żeby największe media zdekoncentrować, uniknąć ich monopolu. Warto zwrócić uwagę, że w myśl założeń projektu nie ucierpią ci najmniejsi, ale najwięksi gracze.

No tak, ale pojawia się zarzut motywacji politycznych ustawodawcy.

Moim zdaniem jest on bezzasadny. Wśród tych małych mediów, które nie ucierpią, są i media prawicowe, i centrowe i lewicowe. Co więcej, nawet całkiem duży portal, jakim jest wp.pl według nowego prawa nie będzie musiał płacić najwyższej stawki podatku. Zapłacić ją będą musiały za to wielkie korporacje, które wydają na przykład kilka portali.

Tutaj pojawia się też głos, że to uderzenie w wolność słowa.

No tak, ale zobaczmy, do czego doprowadziła pełna wolna amerykanka na rynku mediów – do monopoli największych graczy, co widać choćby na rynku mediów społecznościowych. A więc ustawa o podatku medialnym jest w jakimś sensie przeciwdziałaniem monopolom i swego rodzaju dekoncentracją mediów w praktyce – bo wydawcy będą mieli możliwość zdecydować – albo się sami zdekoncentrują, albo zapłacą podatek. Ale też nie przesadzajmy – ten podatek, nałożony na, podkreślmy, największych graczy, nie stanowi dla nich jakiegoś strasznego zagrożenia. A, że są głosy niezadowolenia? No przyznam, że nie znam nikogo, kto byłby zadowolony z podwyższania, bądź wprowadzenia nowych podatków. Ale oczywiście ostateczną ocenę podatku medialnego będzie można wydać dopiero wtedy, gdy prawo to zacznie obowiązywać.

Czytaj też:
Morawiecki potwierdza: Będzie nowy podatek od reklam

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także