Damian Cygan: Jak pan ocenia nowy pomysł PO, czyli propozycję stworzenia Koalicji 276?
Andrzej Anusz: Z jednej strony interpretuję to jako próbę ratowania przywództwa Borysa Budki w Platformie Obywatelskiej. Z drugiej strony udział Rafała Trzaskowskiego w tej konferencji świadczy o tym, że w wewnętrznej rozgrywce w PO prezydent stolicy poparł Budkę. A to z kolei oznacza, że Trzaskowski kończy swój projekt Wspólna Polska.
Natomiast pomysł budowy Koalicji 276 odbieram jako początek walki o to, kto będzie dominującym podmiotem w tej ewentualnej koalicji – czy to powyborczej, czy jeszcze przedwyborczej. Platforma chce być głównym podmiotem w tym układzie, dlatego pierwsza weszła do tej rozgrywki, a inne ugrupowania opozycyjne będą musiały się do tego odnieść. Ale już widać, że zrobiono to na zasadzie faktów dokonanych, bez uzgodnienia i bez poinformowania partnerów, co utrudnia cały ten pomysł już na samym początku.
W PO rośnie liczba przeciwników Borysa Budki, którzy uważają, że z takim liderem Platforma nie wygra już żadnych wyborów. Na jego miejscu widzą Rafała Trzaskowskiego. Dlaczego on miałby być lepszy od Budki?
Podstawowym kapitałem Trzaskowskiego jest bardzo dobry wynik w wyborach prezydenckich, bo w drugiej turze zagłosowało na niego 10 mln ludzi. Jednocześnie widać, że Trzaskowski w dużym stopniu już ten kapitał roztrwonił. Budka, wciągając Trzaskowskiego do wewnętrznej gry, z jednej strony go wzmacnia. Z drugiej strony Trzaskowski chyba sam uznał, że nie jest w stanie pociągnąć swojego pomysłu politycznego.
Kolejny ważny element to program, który Platforma ogłosiła w sobotę. W moim przekonaniu on jest adresowany do bardzo twardego elektoratu PO, bo zawiera głównie elementy dotyczące krytyki obecnego układu rządzącego, a propozycji konstruktywnych, mówiących co Platforma miałaby zrobić po ewentualnych wygranych wyborach, jest bardzo mało.
Szczególną uwagę zwróciłem na postulat likwidacji Funduszu Kościelnego, który chyba pierwszy raz tak mocno wybrzmiał w PO. Sądzę, że akurat ten pomysł może się spotkać z kontrą ze strony PSL, a być może nawet części konserwatywnego skrzydła Platformy.
W Porozumieniu Jarosława Gowina doszło do poważnego konfliktu. Do czego to może doprowadzić, biorąc pod uwagę sytuację w całej Zjednoczonej Prawicy?
Wbrew pozorom to bardzo poważna sprawa, której na pewno bym nie lekceważył, bo może przełożyć się na funkcjonowanie całej koalicji, większości parlamentarnej i w ogóle rządu. Jak wiemy z historii, destabilizacje wewnętrzne w ugrupowaniach sprawujących władzę w ramach koalicji zawsze przekładają się na bardzo różne wydarzenia polityczne. Przypomnę choćby walki frakcyjne w Unii Wolności, czy sytuację w AWS.
To, z czym mamy do czynienia teraz, nazwałbym syndromem AWS-izacji prawicy. Do tej pory wiadomo było, że w Zjednoczonej Prawicy są różne napięcia, ale opinia publiczna w dużym stopniu nie dowiadywała się o nich. Konflikt w Porozumieniu ma o tyle nową jakość, że jest wybitnie rozgrywany przez media, a to zawsze jest bardzo destrukcyjne. Bo jak się już tego dżina z butelki wypuści, to potem bardzo trudno go z powrotem schować i sytuacja może wymknąć się spod kontroli.
W sprawie Porozumienia widać dwa scenariusze. Pierwszy dotyczy Adama Bielana i jego ścisłego związku z Prawem i Sprawiedliwością – myślę wręcz, że możliwe jest jego dołączenie do PiS. Drugi scenariusz dotyczy Jarosława Gowina i polega na – po pierwsze – budowaniu coraz większej niezależności i autonomii Porozumienia wobec PiS i Solidarnej Polski. Po drugie – budowania takiego podmiotu politycznego, który mógłby funkcjonować nie tylko w ramach Zjednoczonej Prawicy, ale również w ewentualnym przyszłym układzie rządzącym bez PiS, mówiąc wprost – tworzenia partii obrotowej.
Natomiast fundamentalną sprawą w tej rozgrywce jest fakt, że Gowina poparło 12 posłów i to jest jego siła. Myślę, że z tego punktu widzenia i ze względu na kształt większości parlamentarnej, Jarosław Kaczyński będzie musiał się liczyć z Gowinem, bo doprowadzenie do jeszcze większej eskalacji tego kryzysu może spowodować, że Gowin będzie wypychany ze Zjednoczonej Prawicy i stanie się łakomym kąskiem dla opozycji. Zresztą Platforma już sformułowała dla niego swoją ofertę polityczną, a więc Gowin znów staje się bardzo ważnym graczem na scenie politycznej.
Z jednej strony mamy niestabilną sytuację w Porozumieniu, z drugiej strony napięcia na linii PiS–Solidarna Polska, a mówiąc wprost, minister Ziobro–premier Morawiecki. Czy Zjednoczona Prawica wytrzyma to wszystko do wyborów w 2023 roku?
To jest rzeczywiście kluczowe pytanie. Dynamika polityczna, która została uruchomiona, może spowodować – jeśli nie zostanie powstrzymana – że ten układ po prostu ulegnie wyczerpaniu, zużyje się. I to będzie ten syndrom, o którym mówiłem wcześniej, czyli choroba AWS-u.
Myślę, że z punktu widzenia Jarosława Kaczyńskiego to jest naprawdę taki moment, w którym należy próbować uspokoić i wyciszyć tę sytuację. Jeśli to się nie uda, no to przed Zjednoczoną Prawicą rzeczywiście trudny czas.
Czytaj też:
Co się dzieje w Porozumieniu? Współpracownik Gowina odpowiada
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.