Na Wiejskiej manifestują m.in. Mateusz Kijowski, Ryszard Petru i Włodzimierz Czarzasty. – Przyjdzie taki czas, że będzie trzeba ich wynieść z tego Sejmu – mówił podczas swojego wystąpienia przewodniczący SLD. Protestujący, którzy zebrali się przed parlamentem, mają ze sobą trąbki, flagi i transparenty. Domagają się od marszałka Marka Kuchcińskiego cofnięcia zapowiadanych zmian dotyczących pracy dziennikarzy w Sejmie.
Rzecznik prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz Waltz, Bartosz Milczarczyk, poinformował na Twitterze, że zgromadzenie pod Sejmem liczy 5 tys. osób.
– Jeśli ktoś przygotowuje zamach stanu, to jest to opozycja – ocenił na antenie TVP Info Paweł Lisicki. Redaktor naczelny „Do Rzeczy” powiedział, że decyzja marszałka Kuchcińskiego o wykluczeniu z obrad posła PO Michała Szczerby była „pochopna”, ale reakcja na wydarzenia w Sejmie jest zupełnie „niewspółmierna”.
Kryzys parlamentarny trwa od wczoraj. Awantura rozpoczęła się po tym, jak marszałek Marek Kuchciński wykluczył z obrad Michała Szczerbę (PO). Politycy opozycji zablokowali mównicę sejmową, w związku z czym marszałek Sejmu podjął decyzję o przeniesieniu posiedzenia do Sali Kolumnowej. Tam przegłosowano poprawki do budżetu i ustawę dezubekizacyjną, która obniża emerytury byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL. Opozycja przekonuje, że głosowanie odbyło się nielegalnie i bez kworum. Lider PO Grzegorz Schetyna zapowiedział już złożenie w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury.
Czytaj też:
PO zamierza zostać w Sejmie do wtorku. "Będziemy trwać"