W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" liderka Strajku Kobiet zdradziła jakimi funduszami operuje proaborcyjna organizacja.
Pytania o pieniądze
– Ile pani zarabia? – zapytała działaczem dziennikarka, jednak Lempart odpowiedziała krotko: "Odmawiam odpowiedzi. Jak na policji".
Dalej aktywistka stwierdza jednak, że nadal wspierają ją finansowo rodzice. – Moi rodzice cały czas mi pomagają, nie dałabym sobie rady. Nadal pracuję też jako prawniczka, w minimalnym wymiarze etatu – mówiła Lempart.
Działaczka zapytana o budżet Strajku przyznała jednocześnie, że kwartalnie wynosi on około 300 tys. zł. – Mniej więcej 75 proc. z darowizn, reszta z grantów. Granty oczywiście zagraniczne – tłumaczy.
Lempart o zarzutach
Lempart zapytana natomiast o postawione jej zarzuty, śmiała się i zapewniła, że nie chce ukrywać swoich danych i być nazywaną „Martą L”. – Skrót zostawiam funkcjonariuszom TVP – stwierdziła działaczka.
Aktywistka potwierdziła także, że nie przyznaje się do winy i na razie nie składa wyjaśnień w tej sprawie.
Przypomnijmy, że liderka "Strajku Kobiet" dwa dni temu usłyszała nowe zarzuty w Prokuraturze Krajowej. Chodzi o nawoływanie do ataków na kościoły.
O sprawie poinformował portal wpolityce.pl. Pierwszy zarzut dotyczy organizacji nielegalnych demonstracji pomimo obostrzeń wprowadzonych przez rząd. Następne zarzuty tyczą się nawoływania do wdzierania się do kościołów, jak również znieważania policjantów. "W sumie Marta Lempart będzie odpowiadała z trzech artykułów kodeksu karnego. Chodzi o art. 165 p.1, art. 255 p. 3 oraz 226 p. 1" – czytamy na portalu.
Czytaj też:
Zarzuty dla Lempart. Departament Stanu USA: Mamy obawy