Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie usiłowania zabójstwa aktywistki LGBT Mai G., pseudonim „Lu". Kobieta w październiku 2020 r. poinformowała na Facebooku o rzekomej próbie wepchnięcia jej pod tramwaj. Sugerowanym powodem miało być jej identyfikowanie się z ideologią LGBT. Zawiadomienie o możliwości usiłowania zabójstwa działaczki złożył Instytut Ordo Iuris. Prokuratura stwierdziła, że do opisywanego zdarzenia w ogóle nie doszło, a zeznania pokrzywdzonej były niespójne i wewnętrznie sprzeczne.
"Ktoś mnie dzisiaj wepchnął pod tramwaj. Uprzedzając pytania. Strasznie się boję poruszać, cokolwiek robić" – alarmowała partnerka Michała Sz., ps. Margot. Przy tej okazji zachęciła osoby czytające jej wpis, aby się radykalizowały i działały m.in. na rzecz queerów i uchodźców.
Interwencję podjął Instytut Ordo Iuris. Mec. Bartosz Lewandowski poinformował, że Instytut składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. "Z uwagi na prawny obow. zawiadomienia o możliwym popełnieniu przestępstwa opisywanego jako „usiłowanie zabójstwa”, @OrdoIuris składa do Prokuratury Krajowej zawiadomienie. Agresja fizyczna jest niedopuszczalna. Liczymy na to, że organy ścigania ustalą dokładny przebieg zdarzenia" – poinformował w październiku na Twitterze mec. Bartosz Lewandowski, Dyrektor Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga odmówiła wszczęcia śledztwa
"Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego „wepchnięcia” aktywistki LGBT „Lu” pod tramwaj. Przyczyną było stwierdzenie przez śledczych po dogłębnym zebraniu materiału dowodowego, że „czynu nie popełniono”. Poprawka: prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa po czynnościach sprawdzających i przesłuchaniu samej pokrzywdzonej Mai "Lu"" – przekazał w piątek Lewandowski.
"Czy pamiętacie skandaliczne usiłowanie zabójstwa - wepchnięcie pod tory nadjeżdżającego tramwaju „LU” (tej od Margot’a)? Pisano o tym szeroko. Zawiadomiliśmy organy ścigania. Właśnie odmówiono wszczęcia. Sama „LU” ani KPH nie potwierdzili całej historii. To zła autopromocja" – komentuje szef Ordo Iuris Jerzy Kwaśniewski.
Zeznania niespójne i sprzeczne
Prokuratura skierowała także do Kampanii Przeciw Homofobii – organizacji, która powielała doniesienia Mai G., pytanie o to, czy do stowarzyszenia zgłosili się ewentualni świadkowie zdarzenia. KPH nie odpowiedziała na pismo, jednak podczas przesłuchania, przedstawicielka organizacji stwierdziła, że Kampania nie ustaliła żadnych świadków. W sprawie przesłuchiwana była również Maja G. Zdaniem kobiety, została ona wepchnięta na tory przez nieznanego mężczyznę na jednym z warszawskich przystanków tramwajowych. Działaczka nie zdecydowała się jednak zawiadomić w tej sprawie organów ścigania.
Prokuratura oceniła zeznania pokrzywdzonej jako niespójne i wewnętrznie sprzeczne. Kobieta nie potrafiła nawet wskazać przystanku, na którym miało dojść do zdarzenia, wskazując jako możliwe dwa przystanki oddalone od siebie o ponad 2 km. Oprócz tego, raz wskazywała, że została wepchnięta, a raz, że wciągnięta na tory za plecak. Oświadczyła także, że nie wie, kto jej pomógł się podnieść, innym razem wskazując, że był to motorniczy (na tę drugą wersję wskazywał jej wpis w Internecie).
Prokuratura zaznaczyła, że nie dało się potwierdzić żadnych okoliczności wskazujących na zaistnienie opisywanego zdarzenia. Śledczy podkreślili również, że wpis Mai G. był dezinformujący dla opinii publicznej. W związku z tym, prokuratura zdecydowała się nie wszczynać postępowania.
Czytaj też:
Hołownia ruga PO: To jest bez sensuCzytaj też:
KE zwróci się o karę finansową dla Polski? W tle Puszcza Białowieska