Kamil Różalski był związany z TVN od samego początku działalności stacji, a więc od 1997 roku. Jak sam zaznacza pracował "przy największych produkcjach, przez lata przyczyniając się do jej rozwoju oraz obecnej pozycji na rynku".
Z pracy odszedł pół roku temu, ponieważ miał dość warunków w jakich został zmuszony wykonywać swoją pracę. Wszystko zaczęło się na początku 2013 roku.
"Szantażem (tak jak wszyscy w dziale realizacji) zostałem zmuszony przez dyrektora do rozwiązania umowy za porozumieniem stron i od 1.01.2013 roku z pracownika stałem się współpracownikiem. Od tego momentu ja, moje koleżanki i koledzy byliśmy traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Stawaliśmy się ofiarami mobbingu, współczesnego niewolnictwa, wykluczenia zawodowego, szantażu, odwetu" – pisze Różalski.
Niewolnicza praca
"Byliśmy zmuszani przez pracodawcę do pracy po 16-17 godzin dziennie, w wyniku czego traciliśmy zdrowie. Orwellowska rzeczywistość stała się faktem w TVN SA" – pisze dalej operator i dodaje: "Nepotyzm, łapówki, łamanie prawa pracy, szantaż, poniżanie, łamanie RODO i inne patologie stały się chlebem powszednim w TVN".
"Nieprawdopodobnym jest to, że telewizja ta ma czelność pouczać innych w aspekcie etyki, sama nie przestrzegając u siebie podstawowych standardów i przepisów prawa. Jeszcze niedawno w TVN SA zatrudnionych było niezgodnie z prawem pracy około 1800 osób. To ludzie bez prawa do emerytury, urlopu, ubezpieczenia zdrowotnego. To też ogromne pieniądze w nieodprowadzonych składkach do ZUS" – relacjonuje mężczyzna, a to tylko część zarzutów, jakie stawia kierownictwu stacji Różalski.
"On prawdę pisze, niestety"
Wpis byłego operatora spotkał się z ogromnym odzewem ze strony internautów. Głos zabrali także inni byli współpracownicy stacji. Wszyscy potwierdzili, że Różalski nie mija się z prawdą pisząc o sytuacji pracowników i współpracowników TVN.
"Pracowałem tam prawie 11 lat, wciąż mam w TVN wielu przyjaciół. Trudno mi polemizować z niektórymi z tych zdań" – napisał na Twitterze Patrycjusz Wyżga, były dziennikarz TVN24 BiS. Na jego wpis zareagowała Karolina Korwin-PIotrowska, która również współpracowała ze stacją przez kilkanaście lat.
"Ja pracowałam 12 i wiem, ze nawet nie chce mi się polemizować, on prawdę pisze, niestety. Ale też zamiast TVN można wpisać każda inna firmę i to tez będzie prawda. To jest Polska „kultura pracy” i robienia biznesów – napisała Korwin-Piotrowska.
TVN odpowiada na zarzuty
Biuro prasowe stacji odpiera zarzuty Rożalskiego. W informacji przekazanej portalowi Wirtualnemedia wskazuje, że "warunki zatrudnienia wszystkich osób wykonujących wolne zawody w ramach współpracy z telewizją TVN, w tym operatorów kamer, są zgodne z prawem".
"Każde zgłoszenie dotyczące potencjalnego naruszenia obowiązujących w firmie zasad bardzo dokładnie analizujemy i traktujemy poważnie. Wewnętrzne postępowania wyjaśniające w takich sprawach są objęte poufnością i nie udzielamy na ich temat informacji" – podkreślono w oświadczeniu.
"Wobec osób składających skargi nie są wyciągane negatywne konsekwencje, a każda osoba oceniana jest wyłącznie na podstawie swoich kompetencji i zaangażowania w wykonywaną pracę" – napisano.
Problemy z warunkami pracy nie są jedynym powodem niezadowolenia pracowników TVN. Ostatnio głośno stało się o wewnętrznej ankiecie, którą dla swoich pracowników przygotowała stacja. Szybko podniosły się głosy o inwigilacji oraz złym traktowaniu zatrudnionych i współpracowników.
Czytaj też:
Kolejni dziennikarze odchodzą z TVN24Czytaj też:
Ustalenia tvp.info ws. materiału TVN24. "Nie zweryfikowali podstawowych faktów"Czytaj też:
"Kończy się pewien rozdział". Kolejna zagraniczna placówka TVN będzie zlikwidowana