Bart Staszewski deklaruje, że jego działania mają charakter obowiązku patriotycznego. Jak zapewnia, nigdy nie mówił źle ani o Polsce ani o Polakach.
"Nigdy nie wypowiadałem się źle o Polsce i Polakach. Jeśli już, to krytykowałem rząd. Jestem Polakiem, lublinianinem i gejem. Prawicowa szczujnia może sobie mówić co chce, nie odbierze nam naszej tożsamości. Aktywizm nie jest zdradą stanu a patriotycznym obowiązkiem" – czytamy we wtorkowym wpisie aktywisty opublikowanym na Twitterze.
"Strefa wolna od LGBT" Staszewskiego
Bart Staszewski zasłynął po tym, jak przeprowadził akcję polegającą na umieszczeniu pod tablicami z nazwą miejscowości tablicy z wielojęzycznym napisem: "Strefa wolna od LGBT".
Następnie zdjęcia z taką bezprawnie umieszczoną, a wyglądającą na urzędową tablicą, publikował na swoich profilach społecznościowych i prowadzonym przez siebie portalu w języku angielskim i polskim: lgbtfreezones.pl i strefywolneodlgbt.pl. Była to reakcja na przyjęcie przez niektóre gminy uchwał sprzeciwiających się ideologii LGBT. Sprawa poszła w świat i odbiła się szerokim echem m.in. w Parlamencie Europejskim.
W marcu Bart Staszewski usłyszał wyrok uniewinniający za umieszczenie znaku "Stefa wolna od LGBT" przy wjeździe do Łososiny Dolnej – gminie wiejskiej w województwie małopolskim, w której mieszka ponad 11 tys. osób (dane z grudnia 2019 roku).
Polska homofobia w norweskiej telewizji
Niedawno Staszewski obok innych aktywistów LGBT zabrał głos w materiale norweskiej TV 2 na temat homofobii i wymyślonych przez działacza "stref wolnych od LGBT".
Aktywiście twierdzą, że powstanie "stref wolnych od LGBT" i pogorszenie się sytuacji osób LGBT, to wina rządu Prawa i Sprawiedliwości (w materiale mylone są "strefy wolne of LGBT" – wymyślone przez Staszewskiego, z dokumentami przyjmowanymi przez władze lokalne dot. ochrony praw rodziny).
– Politycy używają słów, aby wykluczyć nas ze społeczeństwa. Mówią, że jesteśmy jakimś rodzajem „ideologii”, że nie walczą przeciwko ludziom, ale przeciwko ideologii – tłumaczy Staszewski.
Aktywista podkreśla także, że czuje się w Polsce jak "obywatel drugiej kategorii". – Nie możemy ufać rządowi, prezydentowi – tłumaczy Staszewski i dodaje, że środowiska LGBT ufają tylko Unii Europejskiej, która może wpłynąć na polskie władze.
Czytaj też:
Hiszpańska europoseł: Polska jest ostatnią nadzieją, jaką mamy w EuropieCzytaj też:
Greta Thunberg chce odwołania Szczytu Klimatycznego w Glasgow