PO i Nowoczesna zapowiedziały, że będą blokować Sejm co najmniej do 11 stycznia. Tego dnia ma odbyć się pierwsze po nowym roku posiedzenie parlamentu. Opozycja prowadzi swój protest od 16 grudnia i domaga się od marszałka Marka Kuchcińskiego powtórzenia głosowania nad ustawą budżetową, ponieważ przeniesienie obrad do Sali Kolumnowej uznaje za nielegalne.
Szef klubu PiS: Mamy większość
Ryszard Terlecki z PiS wykluczył scenariusz, w którym funkcjonują dwa równoległe parlamenty. – To nonsens. Będzie parlament, bo mamy większość. Myślę, że także posłowie z innych klubów będą uczestniczyć w tym posiedzeniu. Jeżeli będzie grupa posłów, która nie będzie chciała uczestniczyć w pracach parlamentu, to pozostanie poza – oświadczył.
Czytaj też:
Gliński o PO i Nowoczesnej: Uprawiają politykę, siejąc nienawiść i podziały
„Operetkowy pucz”
Pytany, gdzie będzie obradował Sejm, jeśli opozycja nie zrezygnuje z protestu, szef klubu PiS podkreślił, że „tam, gdzie będzie to możliwe”. – Jeżeli to będzie możliwe na sali plenarnej, to oczywiście tam. A jeśli to okaże się niemożliwe, to na innej sali – powiedział Terlecki dodając, że prawo nie rozstrzyga, na której sali ma obradować parlament.
Blokadę Sejmu polityk określił jako „ operetkowy pucz” i „awanturę, która nic nie wnosi do perspektyw naszego państwa”. – Jeżeli opozycja pogodzi się z faktem, że przegrała to głosowanie i ten kryzys, to oczywiście, że trzeba szukać dróg wyjścia z impasu – mówił Terlecki w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
Czytaj też:
Pucz opozycji? Marek Jurek: Raczej realizacja strategii „ulica i zagranica”