90 tys. złotych ze zbiórek KOD dla Kijowskiego. "Było wiadome, że to wyjdzie"

90 tys. złotych ze zbiórek KOD dla Kijowskiego. "Było wiadome, że to wyjdzie"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mateusz Kijowski 
Przynajmniej 90 tysięcy złotych ze zbiórek publicznych na KOD trafiło do firmy Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Pieniądze miały być zapłatą za usługi informatyczne, jakie rzekomo miał świadczyć KOD...sam Kijowski - ujawniły "Rzeczpospolita" oraz portal Onet.pl.

Sześć faktu, 90 tysięcy złotych

Sprawę jako pierwsza ujawniła "Rzeczpospolita", ale to Onet wyjawił więcej szczegółów. Lider KOD wraz z żoną prowadzą od maja 2014 roku spółkę MKM-Studio, która świadczy doradztwo w zakresie informatyki. Okazuje się jednak, że KOD zapłacił spółce w ciągu pół roku sześć faktur - każda na taką samą kwotę 15 tys. 190 zł i 50 gr brutto. Za co? Spółka miała świadczyć m.in.obsługę domeny, hosting strony internetowej, migrację danych i usług czy przygotowywanie nowych serwisów oraz opracowywanie treści. Tyle tylko, że faktury były wystawiane i podpisywane przez...samego Kijowskiego. W dodatku specjaliści z branży uważają, że wycena była znacząco zawyżona.

„Utrzymanie systemu poczty elektronicznej przez trzy miesiące wycenione na kwotę 4920 zł, „odzyskiwanie danych po atakach” o wartości 7072,50 zł w maju. Taka sama kwota widnieje na fakturze z czerwca. Tym razem za „przygotowanie nowych serwisów oraz opracowanie treści”. W maju KOD zapłacił też Kijowskiemu za „przygotowanie migracji danych i usług” (4,797 zł), a w czerwcu za „migrację danych i usług” identyczną kwotę. Na fakturze z lipca czytamy, że miała miejsce „rekonstrukcja infrastruktury serwisu medialnego”, co pochłonęło 8548,50 zł, a także przygotowano mechanizmy dla masowych stron internetowych – 3321 zł. W ostatnim dokumencie (z sierpnia 2016 r.) na kwotę 6765 zł wyceniono „uzgodnienie i wdrożenie zasad i regulaminów dla serwisów społecznościowych” oraz przebudowę struktury serwisów internetowych na: 5104,50 zł.” – ujawnia "Rzeczpospolita".

twitter

Pensja Kijowskiego?

Co najgorsze, pieniądze dla Kijowskiego pochodziły ze zbiórek publicznych. Inni liderzy KOD anonimowo przyznają, że sytuacja jest "przykra" oraz należy przeprosić sympatyków. – Od tej pory temat był traktowany jako tabu, a Mateusz zdawał się traktować pieniądze przekazywane firmie MKM Studio jako swoistą pensję – twierdzi źródło Onetu.

O całej sprawa wewnątrz KOD stało się głośno 6 grudnia, gdy w Aleksandrowie Łódzkim zebrał się zarząd Stowarzyszenia KOD. Wówczas przelewy zostały odkryte przypadkowo przez członków zarządu KOD. Gdy rozwiązano Komitet Społeczny KOD, to podjęto decyzję, aby zmienić sposób rozliczenia się ze spółką. Kijowski chciał, aby pieniądze przekazywało Stowarzyszenie. Zarząd jednak zablokował ten pomysł, zaś Kijowski się obraził.

– Od początku było wiadomo, że wygląda to fatalnie i prędzej czy później wyjdzie na światło dzienne. Przewodniczący się obraził, przestał do nas odzywać i zwoływać spotkania zarządu. Zarząd miał się odbyć 28 grudnia, na wniosek jednego z koordynatorów regionalnych, ale Mateusz oświadczył, że uważa to spotkanie za nielegalne i nie zamierza w nim uczestniczyć. Od tamtej pory z częścią członków KOD w ogóle nie rozmawia – zdradza rozmówca Onetu.

Wściekłość i rozżalenie liderów KOD

– Jestem wściekły. Było wiadomo, że to wyjdzie. Mógł powiedzieć: słuchajcie, jestem bez pracy, poświęcam czas, muszę jakoś żyć. To by się spotkało ze zrozumieniem. Ale to nie może być wtedy "jakaś faktura", wypadałoby się umówić na jakąś umowę. No, tylko że Mateusz ma komornika i alimenty na głowie – mówi Onetowi jeden z prominentnych działaczy KOD.

Kijowski odpiera zarzuty

Co na to sam Kijowski? Lider KOD potwierdził już autentyczność faktur i przyznał, że jego spółka otrzymywała pieniądze. – Ustaliliśmy pewien ryczałt, że niezależnie od tego ile prac wykonam, kwoty wynagrodzeń nie mogą przekroczyć pewnej kwoty. I tak to było realizowane. Większość tych prac to były różnego rodzaju prace konserwacyjne, naprawcze, organizacyjne itd. Usługi zostały wykonane, faktury zostały wystawione, Komitet przelał pieniądze, uznając wykonanie tych prac, więc trudno stawiać tu jakieś zarzuty – twierdzi w rozmowie z Onetem.

– Cóż nieetycznego było w tym, że Mateusz Kijowski zajął się ochroną informatyczną KOD-u w sytuacji, gdy Komitet mógł być narażony na wszelkiego rodzaju ataki? KOD przecież powstał z internetu i w dużej mierze ciągle tam funkcjonuje. Tak naprawdę ochrona informatyczna to podstawowa ochrona tej organizacji. Czy lepiej oddać ochronę komuś, do kogo można nie mieć stuprocentowego zachowania? W moim przekonaniu nie. Lepiej mieć ochronę we własnych rękach – uważa z kolei mecenas Kijowskiego Jarosław Szczepaniak.

Źródło: Onet.pl, Rzeczpospolita
Czytaj także