Z gastronomią moja rodzina związana jest od kilku pokoleń. Obydwie babcie zawodowo zajmowały się kuchnią. Jedna była wieloletnią szefową szkolnej stołówki, zaś druga kierowniczką lubelskiej restauracji oraz pierwszej pizzerii w Lublinie. Trudno zatem, abym ja był obojętny na kwestie kulinarne...
Bywały dni, kiedy jako dzieciak lepiłem pierogi czy gniotłem ciasto na pizzę. Na studiach zazwyczaj to ja przyrządzałem dla kolegów różnego rodzaju potrawy, najczęściej skrzydełka tandoori barbecue. Dzisiaj, jeśli czas na to pozwala, również lubię przebywać w kuchni. Eksperymentuję, mieszam przepisy i „bawię się” różnego rodzaju przyprawami i dodatkami.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.