Przedsiębiorca z Torunia ubezpieczył na życie pracowników i siebie wyznaczył do odebrania pieniędzy. Czterech ubezpieczonych już nie żyje. Dwaj to bezdomni, dwaj kolejni zginęli w dziwnym wypadku.
Rafał Koczan miał 22 lata. Mieszkał z ojcem w Toruniu. Wcześniej skończył liceum ogólnokształcące, więc chciał się dalej kształcić. Chodził do policealnego technikum informatycznego. Prawie je ukończył, zostało kilka egzaminów. Pracował w Dortechu. Nie przelewało się. Dlatego ojciec od lat go wspierał. Przez parę ostatnich lat w sumie wpłacił na konto syna ponad 40 tys. zł. Rafał też chciał pomóc tacie. Załatwiał mu pracę w swoim zakładzie. Sam miał go szkolić jako nowego pracownika.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.